Rozważania o wojnie wrześniowej… część pierwsza – Plan „Zachód”

„Jest niemożliwością opracować z jakąkolwiek pewnością plan operacyjny poza pierwszą bitwę”

Marszałek Ferdinand Foch, „Principes de la Guerre”, 1903 r.

 

Plan Operacyjny Zachodni będący podstawą prowadzenia działań zbrojnych Wojska Polskiego w bitwie granicznej 1939 r. jest prawdopodobnie najczęściej omawianą koncepcją operacyjną w historiografii polskiej. Przez wielu uważany za główną przyczynę klęski Polski w 1939 r., wciąż czeka na pełne naukowe omówienie. Praca poniższa nie ma takich aspiracji. Stara się tylko pokazać pewne przesłanki, na podstawie których kierownictwo wojskowe II Rzeczypospolitej zadecydowało o takim właśnie rozwinięciu wstępnym Sił Zbrojnych.

 

PRZESTRZEŃ

Komendant chciał wielkiej Polski, a my maszerowaliśmy tam, gdzie On jej szukał.”

(Przemówienie E. Śmigłego-Rydza na IX Zjeździe Legionistów w Radomiu, 10 sierpnia 1930 r.)

Centrum demograficzne, gospodarcze i dyspozycyjne państwa polskiego od początku swojego istnienia sytuowało się w dorzeczach Warty i Wisły, oparte od południa o bezpieczną linię Karpat. Tracąc podczas rozbicia dzielnicowego prowincje zachodnie, opanowane przez pierwszych Piastów, granicę zachodnią Królestwa Władysława Łokietka wytyczono na dziale wodnym między Wartą i Odrą. Jej trwałość przez następne stulecia zapewniał brak naturalnych dróg lądowych zapobiegających ekspansji w obie strony.

Granica północna opierająca się na naturalnym paśmie polodowcowych wzniesień i jezior utrudniała wyjście Polski nad Bałtyk i szersze oparcie się na wybrzeżu morskim. Jedynym naturalnym szlakiem komunikacyjnym łączącym centrum kraju z połączeniami morskimi pozostawała dolina Wisły. Będąc główną arterią komunikacyjną, największa polska rzeka pełniła od początku istnienia państwowości funkcję gospodarczego kręgosłupa, łącząc organizm polityczny w jedną całość.

Sprawiało to, że Gdańsk panujący nad jej ujściem – główną bramą łączącą Polskę z zagranicznymi rynkami zbytu, stawał się jednym z najważniejszych miejsc na mapie Polski. Obok Gdańska strategiczne znaczenie utrzymywała stolica państwa – Warszawa, założona w połowie biegu Wisły w geograficznym centrum Rzeczypospolitej na przecięciu głównych osi komunikacyjnych Gdańsk – Lwów i Wilno-Kraków. Warszawa była geograficznym zwornikiem łączącym wszystkie prowincje Rzeczypospolitej.

W wyniku ekspansji prowadzonej przez Koronę na wschód od jej obszaru centralnego włączone zostały w orbitę wpływów Rzeczypospolitej rozległe tereny położone w dopływach Dniepru i Dźwiny. Aż do XVIII w. były zaporą przed naporem Wschodu w kierunku centrum dyspozycyjnego Polski.

Na skutek rozbiorów Rzeczypospolitej jednolity organizm infrastrukturalny i gospodarczy Polski został zniszczony. Wisła spinająca wcześniej państwo w jedną całość, stała się rzeką graniczną. Znaczenie każdej z trzech części Korony zostało zredukowane do roli wojskowej bazy wypadowej poszczególnych mocarstw rozbiorowych.

Pierwszorzędnym zadaniem odrodzonej po Wielkiej Wojnie Polski stało się skonsolidowanie obszaru państwa w jeden obieg gospodarczy i komunikacyjny, mimo wyniszczenia wojennego, słabości ekonomicznej społeczeństwa i wrogiej polityce sąsiadów.

Od początku odtworzenia państwowości polskiej w 1916 r. Rzeczpospolita zmuszona została do opierania się politycznym wpływom Rzeszy Niemieckiej. Klęska armii kajzerowskiej w 1918 r. wymuszająca podpisanie zawieszenie broni na froncie zachodnim oraz rozpad Austro-Węgier pod wpływem bałkańskiej ofensywy Ententy tworzyły nową sytuację geopolityczną w całej Europie i umacniały pozycję Polski. Jednocześnie po wcześniejszym pokonaniu przez państwa centralne carskiego imperium, wytworzyła się na wschód od granic Królestwa Polskiego pustka polityczna, o której przebudowanie walczono zbrojnie i dyplomatycznie przez następne lata, ostatecznie odtwarzając z korzystną dla Polski korektą przebieg granicy po II rozbiorze.

Traktat Wersalski podpisany w czerwcu 1919 r. ustalał częściowo granice między Polską i Niemcami przywracając w większości istniejące przed rozbiorami. Polska odzyskała znaczną część Wielkopolski i Pomorza Polskiego, rozdzielając jednocześnie Pomorze Słupskie od Prus Wschodnich. W wyniku prowadzonych w latach 1918-1921 działań zbrojnych, Polska zdobyła również część uprzemysłowionego regionu Śląska. Plany włączenia całego Górnego Śląska, Opolszczyzny i dużej części Warmii i Mazur do Państwa Polskiego z wielu przyczyn nie powiodły się.

Postanowienia Wersalu miały stać się główną kością niezgody między Polską a Niemcami. Przede wszystkim rozdzielenie kolebki Cesarstwa Niemieckiego – Prus Wschodnich od reszty Rzeszy tworzyło nieustający klimat rewizjonizmu w optyce politycznej Berlina. Polska odzyskująca stare prowincje Korony przesuwała Niemcy na Zachód, utrudniając naturalną politykę ekspansji niemieckiej na Bałkany. Jednocześnie przecinała kierunki wywierania wpływów gospodarczych na państwo rosyjskie. Oddanie Polsce kontroli nad całą doliną Wisły wraz z włączeniem w jej obszar celny najważniejszego jej punktu – Gdańska, decydowało o samodzielnym potencjale Rzeczypospolitej i uniemożliwiało Niemcom wywieranie skutecznego nacisku na jej gospodarkę i politykę wewnętrzną. Podporządkowana Rzeszy Polska teoretycznie bowiem mogła łatwo tworzyć bufor bezpieczeństwa między potęgą kontynentalną Niemiec a ekspansją polityczną Rosji Sowieckiej. Rzeczpospolita włączona po pierwszej wojnie światowej w system sojuszy zwycięskiego mocarstwa – Francji, stawała się dodatkowo zagrożeniem militarnym na wschodniej granicy państwa niemieckiego.

Naczelnym celem Niemiec na wschodzie stało się zneutralizowanie polityczne Rzeczypospolitej przez odcięcie jej od ujścia Wisły oraz połączenie wschodniej prowincji Rzeszy z resztą państwa. Stan wrogości wobec polskiej republiki istniejący na najwyższych szczytach władzy przez cały okres trwania Republiki Weimarskiej, utrzymywał się również w początkach nowego reżimu hitlerowskiego.

 

WODZOWIE

Starałem się łączyć naród i dać armii poczucie jej wysokiej misji, jako strażniczki naszych swobód.”

(E. Śmigły-Rydz w rozmowie z amerykańską dziennikarką Mary Heaton Vorse, lipiec 1939 r.)

Program i praktyki ruchu narodowosocjalistycznego z niechęcią odbierane w Europie stwarzały okazję do zbrojnego okiełznania ruchu rewizjonistycznego i utrwalenia pokoju wersalskiego. Własne próby dokonywania projekcji siły i kampania dyplomatyczna zainicjowana przez Marszałka Piłsudskiego doprowadziły ostatecznie do prawnego unormowania stosunków polsko-niemieckich w 1934 r.

Układ z 26 stycznia dawał Hitlerowi tymczasowy spokój na granicy wschodniej, konieczny do spokojnej rozbudowy wewnętrznej państwa i stanowił fundament do utworzenia z Polski stałej zapory przed wpływami Związku Sowieckiego. Z perspektywy Warszawy Deklaracja o Niestosowaniu Przemocy znosiła problem polskiej obecności nad Bałtykiem z pierwszych stron agend dyplomatycznych i wraz z wcześniejszym porozumieniem polsko-sowieckim z 1932 r. normalizowała stosunki sąsiedzkie, dając chwilę odprężenia dla zrujnowanej rozbiorami i wojnami ojczyzny.

Polska po stu latach braku niepodległości czerpiąca swą siłę prawie wyłącznie ze sprawnej armii oraz z położenia geograficznego jako zwornika systemu wersalskiego na naturalnym przecięciu szlaków północ-południe oraz wschód-zachód, potrzebowała czasu na zbudowanie nowoczesnego państwa służącego jej obywatelom.

Rozpoczynający się w Europie lat trzydziestych na nowo okres wyścigu zbrojeń nie dawał jednak gwarancji na niezakłóconą wewnętrzną rozbudowę. Rzeczpospolita musiała przygotować się na nowy okres burzy w stosunkach międzynarodowych. Chcąc przyspieszyć modernizację Polski, postanowiono wesprzeć się instytucjami państwa i modnymi wówczas koncepcjami interwencjonistycznymi, co skutkowało wielkimi inwestycjami przemysłowymi i dużą kontrolą ośrodków politycznych nad gospodarką.

Wyczuwając zbliżającą się rozprawę zbrojną, konsolidowano własny obóz polityczny, „przykręcano śrubę” mniejszościom etnicznym i opozycji i rozwijano prorządową propagandę. W zamierzeniu decydentów poza doraźną walką polityczną, działania te miały wzmacniać „wnętrze” Rzeczypospolitej na wypadek wojny. Umacniając instytucje polityczne, wzmacniano jednocześnie kierownictwo wojskowe. Przy powszechnym szacunku społeczeństwa dla Armii, była ono jedną z głównych sił politycznych w Polsce. Kierujący ogółem spraw wojskowych w Polsce po śmierci marsz. Piłsudskiego gen. Edward Śmigły-Rydz (później marszałek) stał się formalnie i w rzeczywistości drugą osobą w państwie. Na czas wojny jego władza miała jeszcze się zwiększyć, stając się de facto dyktatorską.

Rozwój Armii Czerwonej i rozpoczęcie zbrojeń niemieckich wymuszało na Rzeczypospolitej rozpoczęcie nowej fazy rozwoju Armii Polskiej, dopiero kończącej proces ujednolicenia struktur i sprzętu po okresie wojen o granice. Wraz z rozbudową liczebną i sprzętową armii, zwiększano również intensywność prac nad koncepcjami operacyjnymi wojny z Sowietami i z Niemcami.

 

ZAGROŻENIA

„Rzeczpospolita nasza jest roztworzysta, jak to powiedział jeden z kanclerzy polskich w XVII wieku, i cóż postawimy dla obrony jej otwartych granic, jeśli nie piersi żołnierskie?”

(Przemówienie E. Śmigłego-Rydza na XIII Zjeździe Legionistów, 6 sierpnia 1935 r.)

Ukształtowanie granicy polsko-niemieckiej w naturalny sposób determinowało obustronne plany operacji wstępnych podczas teoretycznego konfliktu. Pomorze Polskie odcinające Prusy Wschodnie od reszty państwa niemieckiego, występ poznański wcinający się na zachód w głąb Brandenburgii oraz bieg Wisły tworzyły trzy podstawy operacyjne dla działań armii niemieckiej przeciw Rzeczypospolitej. Kierunki uderzeń wyprowadzane z Prus, z Pomorza Zachodniego i ze Śląska łączyły się koncentrycznie w rejonie Warszawy.

Najgroźniejszy kierunek działań wyprowadzany z enklawy wschodniopruskiej zagrażał bezpośrednio stolicy i szedł prostopadle do linii komunikacyjnych wojsk polskich rozwiniętych w zachodnich województwach. Zagrożenie wynikające z tego kierunku neutralizował jednak rozdział Prus od Pomorza Zachodniego. Sam fakt istnienia „korytarza polskiego” uniemożliwiał Niemcom skoncentrowanie na Mazurach sił wystarczających do przeprowadzenia rozstrzygającej ofensywy, kierunek ten stawał się zatem tylko pomocniczy.

Potencjalnie niebezpieczny kierunek prowadził z korytarza śląskiego przez Częstochowę działem wodnym między Wartą i Pilicą w rejon Piotrkowa, skąd wojska niemieckie wychodziły na równinę łuku Wisły i mogły dowolnie wybierać kierunek dalszego marszu. Niemcy mogli albo skręcić na północ albo iść prosto na zachód w kierunku Warszawy i Grójca. Maszerując na północ przez Łódź i rzekę Bzurę wojska niemieckie przecinały oś odwrotu polskich zgrupowań działających w Wielkopolsce i na Pomorzu. Manewr ten, wykonywany we współdziałaniu ze zgrupowaniem zachodniopomorskim doprowadzał do okrążenia głównej masy Wojska Polskiego na głębokim przedpolu Warszawy. Istnienie Czechosłowacji sprawiało jednak, że Dolny Śląsk stawał się zbyt wąską bazą wypadową do skoncentrowania potrzebnej masy wojska, a ewentualna ofensywa polska z Wielkopolski na południe łatwo prowadziła na tyły takiego zgrupowania.

Najważniejszą podstawą operacyjną do ewentualnych działań przeciwko Polsce stawało się Pomorze Zachodnie, z którego armia niemiecka mogła prowadzić równoczesne działania na południe i północ od kanału noteckiego w celu przecięcia „korytarza” i zdobyciu połączenia z Prusami Wschodnimi oraz marszu w kierunku Warszawy.

Wersalska granica Polski z Niemcami biegła bezpośrednio wokół wspomnianego już historycznego rdzenia Państwa nazwanego przez gen. Kutrzebę w końcu lat trzydziestych „Tułowiem strategicznym Rzeczypospolitej”. Głównym problemem wynikającym z takiego położenia geograficznego był brak głębi strategicznej teatru wojennego na zachód i północ od Warszawy. Przez brak jakichkolwiek obszarów buforowych (w przeciwieństwie do wschodu Rzeczypospolitej), Polska w przypadku najazdu z Zachodu zmuszona byłaby prowadzić działania wojenne na terytorium rdzennie polskim, wystawiając od początku główne ośrodki gospodarcze w obszar oddziaływania przeciwnika. Ewentualna utrata zachodnich dzielnic Państwa prowadziła w szybkim tempie do przegranej. Nie rekompensowała tej straty o wiele większa głębokość polskiego teatru wojny na wschód od Wisły. Bez zasobów zachodniej Polski i bez bariery Wisły, która w naturalny sposób dzieliła wojska przeciwnika, dalsze kontynuowanie wojny stawało się mocno problematyczne.

Wynikał z tego podstawowy paradygmat strategiczny – Wojsko Polskie musiało jak najdłużej prowadzić działania zbrojne na zachód od Wisły, w pełni wykorzystując ten obszar. Poza tym w razie wymuszonego odwrotu należało trzymać Warszawę do czasu wycofania za Wisłę całości rozporządzalnych sił, stolica stanowiła bowiem główną bazę wypadową na zachód i na wschód od Wisły.

Aż do połowy lat trzydziestych, w sytuacji samodzielnej przewagi Wojska Polskiego nad Reichswehrą, zagadnienie te można było traktować wyłącznie teoretycznie, a położenie centralne Armii Rzeczypospolitej między poszczególnymi zgrupowaniami wojska niemieckiego stwarzało szansę do bicia wroga częściami, stosując manewr po liniach wewnętrznych i szybko przenosząc wysiłek zbrojny na ziemie niemieckie. Granica była bowiem również z perspektywy niemieckiej bardzo niekorzystna. Szczególnie izolacja Prus Wschodnich okrążonych z trzech stron przez ziemie polskie oraz niewielka odległość między Wielkopolską a Berlinem czyniły próbę skutecznego zaplanowania działań obronnych bardzo skomplikowanym. W związku z powyższym obie strony – polska i niemiecka zamierzały „obronę” prowadzić zaczepnie – na terytorium przeciwnika. Równowaga w zamierzeniach zmieniła się dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych.

Naturalne kierunki
Szkic nr 1 – Trzy naturalne podstawy operacyjne działań niemieckich przeciw Polsce w latach 1921-1938

 

SZTAB

Na hipotezie rzucenia pierwszego ataku gros sił niemieckich na Polskę opiera się mój plan operacyjny.”

(Instrukcja marszałka E. Śmigłego-Rydza dla rozmów z francuskim Sztabem Generalnym, 2 maja 1939 r.)

Koncepcje operacyjne wojny z Niemcami tworzono od początku lat dwudziestych, w początkowym okresie pod bezpośrednim wpływem sojuszników francuskich, domagających się jak najszybszej ofensywy polskiej na Berlin, „bez zwracania uwagi na skrzydła”. Przez całe lata dwudzieste i trzydzieste sztabowcy rozwijali wcześniejsze założenia poddając je weryfikacji w trakcie manewrów, studiów terenowych i gier wojennych, nie zmieniając jednak podstawowych paradygmatów. Planów wykonawczych nie tworzono ze względu na brak realnego zagrożenia.

Główne zgrupowanie W.P. zamierzano skoncentrować w trójkącie Bydgoszcz – Poznań – Kutno, na wprost spodziewanego głównego uderzenia niemieckiego. Zgrupowanie to w składzie trzech armii – „Toruń”, „Poznań” i Odwodu Naczelnego Wodza mogło działać w trzech kierunkach: na zachód – przeciwko głównej masie wojska niemieckiego działającego z Pomorza Zachodniego; na północ – przeciwko zgrupowaniu wschodniopruskiemu lub na południowy – zachód, przeciwko siłom uderzającym ze Śląska. Na skrzydłach głównej masy manewrowej zamierzano skoncentrować dwa zgrupowania osłonowe: Armię „Warszawa” broniącą podejść do Warszawy od północy oraz Armię „Łódź” zagradzającej nieprzyjacielowi drogę z Opolszczyzny na stolicę. Z czasem powstała koncepcja utworzenia osobnego zgrupowania osłaniającego górnośląski okręg przemysłowy. Zamiar takiego rozwinięcia strategicznego polskich sił utrzymywał się od wczesnych lat dwudziestych do końca lat trzydziestych i stanowił podstawę planowania sztabowego a także inwestycji infrastrukturalnych.

Przejęcie kierownictwa nad armią po śmierci Marszałka Piłsudskiego przez nową ekipę następowało w sytuacji zmiany paradygmatu słabości militarnej Niemiec oraz w trakcie trwania drugiej pięciolatki w Kraju Rad. Hitler odrzucając postanowienia traktatu wersalskiego rozpoczynał budowę nowej wielkiej armii, która z uwagi na zasoby gospodarcze i demograficzne Rzeszy mogła w szybkim tempie stać się sprawnym narzędziem wojny. Skutkowało to zdynamizowaniem polskiego planowania wojennego na odcinku zachodnim i wschodnim.

Wychodząc z założenia, że przez najbliższe lata, podczas dopiero co rozpoczętej budowy Wehrmachtu, groźniejszym państwem są Sowiety, studia nad planem wschodnim zyskały priorytet. Posiłkując się analizami wschodnich inspektorów armii, główną część prac skupiono w związku z tym w Oddziale Operacyjnym Sztabu Głównego w zespole pod kierunkiem zdolnego operatora młodego pokolenia – płk. dypl. Jaklicza.

Prace nad planem zachodnim rozproszono, prowadząc je jednocześnie w komórkach Sztabu Głównego (zajmował się tym głównie przydzielony specjalnie do tego zadania ppłk. dypl. Marecki) oraz w sztabach zachodnich inspektorów armii. Ze względu na wykorzystanie aparatu Oddziału III do prac nad „Wschodem”, pierwszeństwo w pracach wiedli inspektorowie armii na zachodzie, zwłaszcza dawni frontowi towarzysze Śmigłego – Kutrzeba, Bortnowski, Rómmel. Koordynacją obu pionów zajmował się generalny inspektor, który zlecał analizy i problemy do rozwiązania. Przygotowane przez różne ośrodki odpowiedzi konfrontował ze sobą i wybierał najbardziej według niego optymalne. Prócz studiów nad własnym odcinkiem, każdy z generałów G.I.S.Z.-u otrzymał również zadanie opracowania studium operacyjnego dla całości frontu.

Wraz z koncepcjami operacyjnymi rozwijały się prace nad programem rozwoju Sił Zbrojnych, mającym przystosować je do nowych zagrożeń wynikających ze zmiany sztuki prowadzenia działań wojennych w okresie po Wielkiej Wojnie. Priorytetem nowego kierownictwa stało się opracowanie nowego planu mobilizacyjnego mającego przestawić armię czasu pokoju w dyspozycyjną siłę Naczelnego Wodza. Obowiązujący plan „S” stanowił w powszechnej opinii narzędzie mocno przestarzałe, co przekładało się na niechęć do opracowania na jego podstawie części składowych planu wojny. Na to kunktatorskie podejście wpływ miały ciągłe zmiany sytuacji geostrategicznej Polski, wynikająca z nich potrzeba nowych analiz i ciągła aktualizacja raz zakończonych prac. Prowadziło to do odkładania momentu opracowania ostatecznej wersji „Zachodu”. Rewizje następowały szybko: do 1935 r. zakładaliśmy inicjatywę zaczepną, później już głównie defensywę; remilitaryzacja Nadrenii przez Niemcy w marcu 1936 r. wpłynęła negatywnie na szybkość uruchomienia ewentualnego odciążającego uderzenia francuskiego, w 1936 r., zaledwie rok po oficjalnym rozpoczęciu rozbudowy Wehrmachtu zaniechano na dłuższy czas prac koncepcyjnych nad rozpoczęciem wojny od ataku polskiego na Prusy Wschodnie itd. Wyklarowanie się koncepcji prowadzenia strategicznej defensywy w pierwszej fazie wojny nie prowadziło jednak do całkowitego odrzucenia planów prewencyjnego uderzenia w celu okiełznania Niemiec. W tym duchu sondowano Francuzów w 1936 r. i w 1938 r.

Wprowadzenie w życie w maju 1938 r. nowego planu mobilizacyjnego „W” określającego szczegółowo ilość jednostek na stopie wojennej wraz z precyzyjnie określonym czasem i techniką mobilizacji każdej z nich stwarzał w końcu możliwość utworzenia dokumentów wykonawczych na podstawie wcześniejszych studiów operacyjnych i prac wstępnych wykonanych w Sztabie Głównym. Składały się na nie przede wszystkim: plan przewiezienia i wyładowania w odpowiednim miejscu jednostek zmobilizowanych oraz plan koncentracji – wstępnej lokalizacji stanowisk bojowych własnych zgrupowań oraz określenie możliwości operacyjnych wojsk przeciwnika i wojsk własnych.

Jedynie Sztab Główny dysponował aparatem technicznym zdolnym do wytworzenia ww. dokumentów. Przed kierownictwem wojskowym Rzeczypospolitej stanął wówczas dylemat, czy opracować najpierw dokumenty wykonawcze do planu zachodniego czy wschodniego? Szczupłość aparatu wojskowo-urzędniczego nie pozwalała na równoczesne tworzenie obu planów. Nie znamy obecnie jednoznacznych przesłanek, które stały za decyzją Śmigłego-Rydza wyboru „Wschodu”. Można przyjąć, że wpływ na to miała rozpoczęta właśnie ekspansja Hitlera wzdłuż Dunaju, zmuszająca aparat państwowy Rzeszy do skierowania tam całej uwagi i wszystkich posiadanych zasobów. Dawało to Rzeczypospolitej okres pewnego bezpieczeństwa od strony Niemiec. Jednocześnie stałe zagrożenie ze strony sowieckiej mogło się jeszcze wzmocnić wskutek rewizjonistycznej polityki niemieckiej, burzącej terytorialne status quo w Europie. Udowodniła to późniejsza koncentracja Armii Czerwonej nad granicą Polski późnym latem 1938 r.

Większość prac szczegółowych nad opracowaniem Planu „Wschód”, które trwały od wiosny 1938 r., zakończone zostały na początku następnego roku i cały aparat sztabowy Sił Zbrojnych mógł zostać skierowany do rozpracowania Planu „Zachód”. Już w trakcie opracowywania planu wschodniego, poczyniono w Sztabie Głównym pewne prace wstępne, które nabrały tempa po zajęciu przez Niemcy Sudetenlandu, zmieniającego ponownie sytuację geostrategiczną Rzeczypospolitej. Niemcy likwidując autonomię strategiczną Armii Czeskiej zwiększali jednocześnie pojemność śląskiej bazy operacyjnej. Przed dowódcami polskiej Armii stanęła groźba wyprowadzenia głównego uderzenia niemieckiego z południa na Warszawę. Wstępne rozwinięcie pierwszorzutowych armii było na tyle elastyczne, że mogło być z powodzeniem zastosowane i w nowej sytuacji. Zaczęto za to rozważać przesunięcie koncentracji Odwodu Naczelnego Wodza z rejonu na północny zachód od Kutna na bezpośrednie przedpole Warszawy, skąd mógł interweniować zarówno na kierunku pomorskim, jak i śląskim. Przełom roku 1938 i 1939 zostaje wykorzystany na kolejne analizy, które miały stać się podstawą ostatecznej decyzji Marszałka. W międzyczasie na porządku dziennym stanęła groźba wasalizacji politycznej Rzeczypospolitej.

 

DECYZJA                 

„Nie myśmy zaczęli proces gdański. Nie my wycofujemy się z zobowiązań. Postępowanie nasze będziemy dostosowywali do postępowania strony drugiej.

(Przemówienie E. Śmigłego-Rydza podczas uroczystości XXV-lecia Czynu Legionowego w Krakowie, 6 sierpnia 1939 r.)

Podejmując wspólnie z Prezydentem Mościckim i Ministrem Beckiem decyzję o odrzuceniu niemieckiej oferty, Śmigły-Rydz stawał już bezpośrednio w obliczu możliwej wojny z Niemcami. Z czysto wojskowego punktu widzenia przyjęcie żądań Hitlera prowadziło do ogromnego pogorszenia położenia strategicznego Rzeczypospolitej. Oddanie Gdańska skutkowało włączeniem go w ogólny system wojskowy Rzeszy, co wystawiało w bezpośrednie zagrożenie Gdynię – główną bramę gospodarczą Polski łączącą ją ze światem zewnętrznym, a w przypadku prowadzenia wojny z Sowietami – jedyną pewną. Niemcy zyskiwały port wojenny, który neutralizował i tak już ograniczoną swobodę działań Polskiej Marynarki Wojennej. Z kolei eksterytorialny status autostrady przez Pomorze, przy którym upierali się Niemcy umożliwiłby im przerzucanie dużych siły wojskowych do Prus Wschodnich i koncentrowanie ich nad Warszawą, uzyskując możliwość łatwego szantażowania Rzeczypospolitej. Przeciwdziałanie takiemu przerzutowi byłoby możliwe tylko w przypadku wojny rozpoczętej przez Polskę. Stanowisko polskie dążące do szukania kompromisu, odrzucające jednak włączenie Gdańska do Rzeszy i eksterytorialność planowanej autostrady nie znalazło oddźwięku po stronie niemieckiej.

Styczniowa decyzja polskiego trumwiratu wymuszała podjęcie ostatecznej decyzji co do opracowania szczegółów Planu. Nie sposób niestety określić obecnie dokładnej daty zainicjowania przez Marszałka prac nad jego koncepcją, nie wiemy też, czy nastąpiło to przed, czy dopiero po wizycie ministra Ribbentropa w Warszawie pod koniec stycznia.

Pracę generalnego inspektora w tym okresie wspomagali inspektorzy armii i niewielki zespół oficerów z G.I.S.Z.-u, któremu przewodził „weteran” prac nad „Zachodem” od lat dwudziestych, płk. dypl. Glabisz. Podstawą decyzji generalnego inspektora były również analizy Sztabu Głównego, m.in. dokument pn. „Ocena terenu. Ocena warunków wyjścia niemieckich działań zaczepnych przeciwko Polsce” powstały w pierwszej połowie lutego. W drugiej połowie tego miesiąca Śmigły-Rydz przekazał opracowane przez siebie wytyczne szefowi Sztabu Głównego, gen. Stachiewiczowi. Na własnoręcznych szkicach przedstawił rozmieszczenie armii z przydzieloną liczbą wielkich jednostek. Z tą chwilą główne prace wykonawcze zostały przesunięte z Generalnego Inspektoratu do Sztabu Głównego.

Decyzja przekazana do rozpracowania Oddziałowi Operacyjnemu 26 lutego 1939 r. brała pod uwagę 3 alternatywne koncepcje działań polskich. Pierwsza zakładała uderzenie polskie na Prusy Wschodnie z jednoczesną silną osłoną strategiczną na pozostałych kierunkach. Działanie to prawdopodobnie było zamierzone tylko w przypadku rozpoczęcia przez Hitlera wojny od uderzenia w innym kierunku, np. na Francję. Druga koncepcja opierała się na wcześniejszych planach umiejscowienia odwodu głównego w rejonie Kutna. Trzecia zakładała przesunięcie koncentracji odwodu pod Warszawę.

Szef Sztabu dostał rozkaz ustalenia dokładnego Ordre de Bataille poszczególnych związków operacyjnych i przygotowania rozkazów dla ich dowódców. Miał rozpocząć jednoczesne prace nad ustaleniem składu związków operacyjnych w oparciu o dwa plany mobilizacyjne – obowiązującego „W”, oraz jego aktualizacji „W2” mającej wejść w życie w maju 1939 r.

4 marca, tydzień po przekazaniu wytycznych Marszałka do Oddziału III, gen. Stachiewicz zorganizował w Sztabie konferencję, na której powiadomił wybranych oficerów o rozpoczętych pracach nad „Zachodem”. Podzielił jednocześnie oficerów na 3 grupy robocze, mające zajmować się poszczególnymi aspektami Planu. Grupa I pod kierownictwem zastępcy Szefa Sztabu, gen. Malinowskiego miała przygotować plan mobilizacji zaplecza cywilnego. Grupa II ze stojącym na jej czele szefem Oddziału III, płk. dypl. Jakliczem miała kontynuować prace nad rozpracowaniem operacyjnym decyzji generalnego inspektora. (14 marca płk. Jaklicz został mianowany zastępcą Szefa Sztabu ds. operacyjnych, szefem Oddziału III został płk. dypl. Kopański. Pułkownikowi Jakliczowi oficjalnie zaczęły podlegać Oddział II oraz Oddział III, poza tym koordynował prace nad planem transportowym). Grupa III pod kierownictwem szefa Oddziału I, płk. dypl. Wiatra miała zajmować się problemami mobilizacji i kwatermistrzostwa. Jednocześnie nakazano przyspieszenie wykończenia planu transportowego dla „Wschodu”. W kolejnych dniach gen. Stachiewicz osobiście zajął się również pracami na rzecz przygotowania sieci dywersyjnych na terenach czasowo zajętych przez wroga.

3 grupy działające w Sztabie miały zająć się opracowaniem dokumentów wykonawczych przygotowujących wojsko i państwo do wejścia w wojnę, w tym czasie Generalny Inspektor kontynuował własne studia nad koncepcją prowadzenia dalszych działań. Z oczywistych przyczyn studia te nie były podstawą do opracowania wykończonych dokumentów sztabowych, ograniczając prace do studiów terenowych i przygotowywaniu obszaru krajowego.

Warto przypomnieć, że wszystkie te prace aparatu sztabowego Rzeczypospolitej odbywały się w trakcie napiętej atmosfery wywołanej rozpoznaną przez wywiad koncentracją Wehrmachtu nad granicą Czecho-Słowacji. Tlący się od dawna kryzys wewnętrzny Drugiej Republiki zakończony został ostatecznie inwazją Wehrmachtu na jej terytorium w wieczornych godzinach 14 marca. Wkroczenie wojsk gen. Blaskowitza do Pragi następnego dnia i deklaracja prezydenta Hachy o oddaniu Czech pod opiekę Niemiec stanowiły punkt zwrotny w dotychczasowych pracach nad Zachodem. Niemcy zyskały w pełni możliwość skoncentrowania odpowiednich sił do uderzenia ze śląskiej podstawy operacyjnej i jednocześnie do działania pomocniczego na polski Śląsk i Kraków, pogłębiając uderzenie główne od południa. Po stronie polskiej zaniechano w związku z tym prowadzenia prac nad koncepcją uderzenia na Prusy Wschodnie i koncentracji Odwodu N.W. pod Kutnem. Jedyną wersją rozpracowywaną sztabowo pozostał plan wyładowania Odwodu w położeniu środkowym względem kierunków wyprowadzanych ze Śląska i z Pomorza. Warianty użycia armii odwodowej Śmigły omawiał już wcześniej z gen. Dąb-Biernackim, szykowanym na dowódcę tego związku operacyjnego. Prace nad analizą nowej sytuacji trwały około 3 dni, zakończone zostały 19 marca, dzień wcześniej władze nowo powstałej Słowacji podpisały z Niemcami porozumienie, podporządkowując się im politycznie, gospodarczo i wojskowo. Niemcy zyskiwały tym samym możliwość działania na głębokie zaplecze polskich wojsk. Włączenie Słowacji do obozu Hitlera, choć częściowo zneutralizowane przez przecięcie połączeń kolejowych łączących ten kraj z Rzeszą poprzez akcję zaolziańską i późniejsze działania węgierskie, było katastrofą strategiczną. Nie rekompensowało jej nawet powstanie krótkiej granicy z zaprzyjaźnionymi Węgrami. Reakcją władz polskich na to posunięcie było wstrzymanie urlopów wojskowych. Gen. Stachiewicz podpisał ukończoną w tym dniu dyrektywę ws. tworzenia dywersyjnych oddziałów mających atakować kolumny zaopatrzeniowe dywizji szybkich.

W tym czasie marszałek Śmigły-Rydz podjął decyzję co do użycia Sił Zbrojnych w celu demonstracji siły przed Niemcami, przeczuwając zapewne ponowienie nacisku z ich strony. Dokładnej daty wyklarowania się tej decyzji nie znamy, nastąpiło to najpóźniej 20 marca. Tego dnia, mający dobre kontakty w G.I.S.Z.-u gen. Kutrzeba, stary towarzysz broni Śmigłego, samorzutnie rozpoczął zwiększanie swojego sztabu inspektorskiego.

Nazajutrz, 21 marca 1939 r. minister spraw zagranicznych von Ribbentrop zażądał ponownie, tym razem w sposób ultymatywny odpowiedzi polskiej na niemieckie propozycje. Wieść o tym wprawiła w ruch maszynę zbrojną Rzeczypospolitej. 22 marca Ministerstwo Spraw Wojskowych rozpoczęło przydzielanie oficerów do sztabów armii polowych. Wieczorem generalny inspektor Sił Zbrojnych zatwierdził zadania dla dowódców armii przygotowane przez Oddział Operacyjny Sztabu Głównego. Na wieść o wypłynięciu zgrupowania Kriegsmarine ze Świnoujścia do Kłajpedy postawiono w stan gotowości Polską Flotę Wojenną.

23 marca przyniósł pewną zmianę sytuacji – Berlin podpisał z Bukaresztem porozumienie gospodarcze, a w ciągu dnia Niemcy wkroczyli do Kłajpedy. Zakończenie tlącej się od tygodnia sprawy rumuńskiej i litewskiej zmuszało Polaków do szybkiej reakcji wyprzedzającej skierowanie całej uwagi Niemiec na Rzeczpospolitą. Postanowiono o zmobilizowaniu do stanu wojennego czterech dywizji piechoty oraz jednej brygady kawalerii i przewiezieniu większości z nich nad granicę (mobilizację rozpoczęto z dniem następnym). Dwanaście dywizji piechoty i pięć brygad kawalerii stacjonujących nad granicą niemiecką wzmocniono przez powołanie w ich skład jednego rocznika rezerwistów. Wprowadzono pogotowie lotnicze. Projekcja siły na granicy miała zniechęcić Niemców do próby zajęcia Gdańska metodą faktów dokonanych i uświadomienie im, że Polska zamierza zbrojnie bronić swoich interesów.

Tego dnia marszałek Śmigły-Rydz przeprowadził szereg odpraw z wybranymi inspektorami armii, powołując ich na stanowiska dowódców związków operacyjnych i przekazując pierwsze rozkazy na piśmie. Do dowodzenia na wypadek wojny z Niemcami wybrani zostali generałowie G.I.S.Z.-u z odcinka zachodniego: Bortnowski, Kutrzeba, Rómmel, Szylling. Dołączał do nich dowódca artylerii MSWojsk gen. Przedrzymirski-Krukowicz oraz gen. Młot-Fijałkowski, dowódca łomżyńskiej Dywizji Piechoty. Generałowie dostali rozkaz natychmiastowego przejęcia obowiązków i opracowania planu działań swoich armii w dwóch wariantach: osłony w sytuacji nagłego zagrożenia wyprzedzającego polską koncentrację oraz docelowy plan działania. Dowódcy Armii określić mieli rejony rozmieszczenia i wyładowania podległych jednostek oraz przygotować plan zniszczeń oraz najpilniejszych prac polowych do przeprowadzenia w pasie granicznym. Do każdych wytycznych z zadaniem armii dołączony był szkic z zarysem ugrupowania, wstępne O. de B. oraz granice odcinka armii. Część z dowódców (Fijałkowski, Bortnowski, Rómmel, Szylling) miała natychmiast udać się w obszar działań swojej armii, część tymczasowo miała prowadzić swoje prace w Warszawie (Kutrzeba, Przedrzymirski). Dowódca Armii Odwodowej zaznajomiony z zadaniem swego zgrupowania już wcześniej, przebywał 23 marca w Wilnie, obserwując ruchy Wehrmachtu w obszarze Kłajpedy. Tego dnia zadanie otrzymał również gen. Zając – Inspektor Obrony Powietrznej Państwa.

Mobilizacja częściowa polskiej Armii i powołanie dowództw związków operacyjnych choć w zamierzeniu mająca stanowić tylko asekurację i deklarację polityczną wobec Niemiec oznaczały początek wprowadzania Planu w życie. Daleko było jednak jeszcze do zakończenia prac nad nim, a kryzys w stosunkach polsko-niemieckich stale narastał. Systematyczność prac nad planem utrudniała dodatkowo konieczność stałego monitorowania strefy granicznej i ruchów wojsk niemieckich operujących w Czechach.

Przekazanie zadań sztabom armijnym wpłynęło na pewne rozproszenie prac. Sztaby armijne zajęły się przygotowaniem działań w granicach swoich odcinków, Sztab Główny pracował nadal nad ogólnym planem koncentracji i przygotowaniu zaplecza. Cechą charakterystyczną wszystkich prac było zachowanie ich charakteru w jak najszczelniejszej tajemnicy. Motywowane to było głębokim przeświadczeniem samego Marszałka o dokładnym rozpracowaniu najwyższych władz Wojska przez wywiad wroga. W skład zespołu zapoznanego z całym Planem Zachodnim wchodziła niewielka grupa doświadczonych sztabowców: w oddziale III byli to: płk. dypl. Jaklicz, płk. dypl. Kopański, ppłk. dypl. J. Szostak, ppłk. dypl. Marecki; reszta oficerów Sztabu dostawała do rozpracowania zadania fragmentaryczne, nie poznając koncepcji ogólnej. Gen. Stachiewicz sam w koncepcję operacyjną nie ingerujący, zajmował się organizacją współdziałania różnych komórek sztabu. Nad całością prac czuwał natomiast marszałek Śmigły, rozstrzygając samodzielnie większość pojawiających się sporów i problemów.

Opracowanie i zatwierdzenie szczegółowego planu rozwinięcia trwało około miesiąca. Ustalenie dokładnego Ordre de Bataille każdej z Armii uruchomiło wreszcie prace nad docelowym planem transportowym. Zaczęto go opracowywać na przełomie kwietnia i maja. Wcześniej pion transportowy opracował pewne prowizorium planu, na wypadek nagłej potrzeby.

W trakcie, gdy sztaby armijne opracowywały plany działań armii, Sztab Główny zajmował się pracami nad planem łączności, planem obrony przeciwlotniczej, planem użycia lotnictwa armijnego, planem fortyfikacji, planem kwatermistrzowskim, planem zniszczeń i zalewów oraz planem wycofania. Wszystkie te elementy składały się na całościowy Plan „Zachód”.

 

ARMIA

„Jeśli chodzi o naszą armię, to nie będąc tak wielką, jak niemiecka, jest jednak dobrą armią.”

(E. Śmigły-Rydz w rozmowie z amerykańską dziennikarką Mary Heaton Vorse, lipiec 1939 r.)

Gwałtowny wzrost ludności Europy w wieku XIX i w pierwszej połowie następnego stulecia połączony z reformami struktur i wyposażenia wojska skutkował znacznym rozrostem liczebnym armii. Prowadziło to do wytworzenia bardzo długich i głębokich frontów bojowych, obejmujących całe granice międzypaństwowe, co w najskrajniejszym stopniu objawiło się na zachodnim froncie Wielkiej Wojny. Celem atakującego stało się przełamanie frontu i przecięcie linii komunikacyjnych przeciwnika, celem broniącego się – utrzymanie pozycji za wszelką cenę i przejście do przeciwuderzenia. Środkiem – metodyczne działania głęboko urzutowanych wojsk, torujących sobie drogę przez ześrodkowania artyleryjskie i współdziałanie piechoty z czołgami.

Równiny wschodniej Europy uniemożliwiały proste skopiowanie doktryny wojennej zachodniego teatru wojny, a odruchowa tendencja do osłony linii komunikacyjnych prowadziła do rozproszenia własnego wojska w przestrzeni, co w naturalny sposób determinowało ruchowy charakter prowadzenia działań zbrojnych. Środkiem prowadzącym do pełnego rozstrzygnięcia w walce miało być udane połączenie manewru i siły skoncentrowanej w decydującym punkcie.

Odradzające się od 1914 r. Wojsko Polskie było po 25 latach istnienia klasyczną armią ówczesnego świata, wyrosłą z napoleońskiej rewolucji w sztuce wojennej i następującej po niej przemianom organizacyjnym i technologicznym. O potencjale każdej nowoczesnej i liczącej się armii stanowiły wówczas związki taktyczne piechoty o taborze konnym. Skuteczność w walce opierano na współdziałaniu oddziałów piechoty, artylerii i broni technicznych. I w Wojsku Polskim takie jednostki stanowiły główną rozporządzalną siłę. Dywizje piechoty wyposażane w nowe środki walki (artylerię przeciwpancerną i przeciwlotniczą, artylerię ciężką, zmotoryzowane jednostki saperskie), wsparte nowymi rodzajami wojsk – bronią pancerną i lotnictwem miały decydować o zwycięstwie.

Przyszłą wojnę widziano w kierowniczych gremiach Wojska Polskiego w podobieństwie toczonych w latach trzydziestych, przede wszystkim wojny hiszpańskiej i wojny chińsko-japońskiej, przekładając je na specyfikę geograficzną regionu. Cechą charakterystyczną konfliktów epoki była trudność w dokonaniu rozstrzygnięcia, co przekładało się na długotrwałość prowadzonych działań zbrojnych. Zakładano, że wynik poszczególnych bitew przyszłego konfliktu będzie wynikał ze skutecznego użycia artylerii i rozmiaru strat, a wojna będzie przybierać kolejno formy walki pozycyjnej w oparciu o przygotowane linie obronne i operacji manewrowych, w której rozstrzygać będzie sztuka wojenna wodzów i wysiłek marszowy wielkich jednostek piechoty.

Znając dość dobrze doktrynę niemiecką spodziewano się koncentrycznego natarcia z różnych podstaw operacyjnych w celu dwustronnego okrążenia i zniszczenia wojsk polskich. Zakładano, że Niemcy będą dążyć do kolejnego pokonywania napotkanych zgrupowań polskich, koncentrując na kierunkach przełamania decydujące siły, bez niepotrzebnego rozpraszania wojska w przestrzeni.

Szybki rozwój broni pancernej w państwach ościennych sprawiał, że priorytetem w rozwoju wojsk lądowych stało się przygotowanie ich do odparcia zmasowanego użycia czołgów. Służyć miało temu jak najszersze wyposażenie wojska w broń przeciwpancerną i odpowiednie szkolenie. Doświadczenia hiszpańskiej wojny domowej poddały jednak częściowo w wątpliwość zagrożenie wynikające z użycia wielkich jednostek czołgów, widzianych jako taktyczne jednostki przełamania, nie doceniając ich zdolności operacyjnych. Na niejednoznaczną ocenę skuteczności tej broni wpływały również nieudane działania prowadzone przez jednostki motorowe podczas zajmowania Austrii. O ile instynktownie wyczuwano możliwość zagonowych działań jednostek szybkich, nie doceniano ich zdolności do nieprzerwanego działania w przestrzeni operacyjnej i odporności na przeciwdziałanie przeciwnika. Zagonowe rajdy zmotoryzowanych związków taktycznych w celu opanowania ważnych punktów terenowych miały być w założeniu powstrzymywane przez własne brygady pancerno-motorowe. Przed marcem 1939 istniała jednak tylko jedna taka brygada, wystawienie drugiej rozpoczęto pod koniec maja, na zorganizowanie kolejnych brakowało sprzętu.

Widząc zagrożenie wynikające z zagonowych uderzeń jednostek szybkich dezorganizujących zaplecze, nie przewidywano groźby naruszenia równowagi całości frontu na skutek prowadzenia takich działań przez przeciwnika. Odpowiedzią na uderzenia broni pancernej miały być dobrze przygotowane inżynieryjnie pozycje, skuteczna zapora ogniowa niedopuszczająca wroga do działań wewnątrz własnych linii obronnych i przeciwnatarcia w boki jednostek, najlepiej pod osłoną nocy.

Niewystarczająca liczebność własnego parku czołgowego oraz katastrofalnie zły stopień motoryzacji kraju ograniczał zakres użycia tej broni po polskiej stronie. Lekkie czołgi rozproszone między wybrane wielkie jednostki miały działać jako wsparcie pododdziałów rozpoznania, czołgi w brygadach pancerno-motorowych przez niewielką ich liczbę poprawiały jedynie zdolność tych związków do skutecznego opóźniania ruchów wroga. Główną siłę uderzeniową broni pancernej – oddziały czołgów lekkich zamierzano wykorzystać jako środek ofensywny, wspierający piechotę podczas decydującego przeciwuderzenia.

Mimo, że rozstrzygnięcia w przyszłej wojnie szukano na lądzie, podstawą rozwoju i modernizacji polskiej armii stało się stworzenie silnego Lotnictwa. Ofensywne Siły Powietrzne miały być w ręku Naczelnego Wodza środkiem do penetrowania przestrzeni powietrznej przeciwka i uderzeń bombowych na głębokie zaplecze wojsk nieprzyjaciela rozwijających ofensywę przeciw Polsce. Groźba odwetowych bombardowań przeciw miastom wroga miała ponadto być podstawowym środkiem w rękach władz polskich służącym do odstraszania potencjalnego przeciwnika. Nacisk położny na rozbudowę lotnictwa zaczepnego, zgodny zresztą z tendencjami panującymi wówczas w Europie, prowadził do ograniczenia ambicji w rozwoju lotnictwa myśliwskiego. Wpływały na to też wyniki doświadczeń wojny hiszpańskiej i własne analizy, w których uwypuklano niemożliwość utworzenia lotnictwa zdolnego do skutecznej obrony obszaru krajowego przed uderzeniami wroga. Odpowiedzią na działania przeciwnika we własnej przestrzeni powietrznej miały być bombardowania odwetowe. Działania operacyjne lotnictwa na rzecz wojsk lądowych również musiały przyjąć mocno ograniczony charakter. Lotnictwo w użyciu dowódców armii zamierzano kierować głównie do celów rozpoznania. Ambitny program rozbudowy sił powietrznych, choć zakrojony szeroko i absorbujący spore zasoby Państwa, dał do marca 1939 r. mocno ograniczone wyniki, a na wielu polach poniósł kompletne fiasko.

Marynarka Wojenna, choć nowoczesna i licząca się na Bałtyku, swoim potencjałem nie zagrażała w żaden sposób silnej Kriegsmarine. Flota złożona w 1939 r. z 1 stawiacza min, 4 kontrtorpedowców i 5 okrętów podwodnych wraz z mniejszymi jednostkami nastawiona była przede wszystkim na wojnę przeciw Sowietom.

Cechą charakterystyczną Armii Polskiej w porównaniu do armii innych państw był brak poważniejszego wojska stałego w czasie pokoju, którego substytutem były jednostki kawalerii, oddziały K.O.P-u. i ośrodki szkoleniowe. W tych warunkach kluczową rolę odgrywała sprawna mobilizacja i przyjęcie ugrupowania wyjściowego wyprzedzającego rozpoczęcie działań zbrojnych przez nieprzyjaciela. Potrzeba ta połączona z ograniczonymi środkami finansowymi sprawiała, że Wojsko przybrało postać armii kadrowej, której rozbudowane struktury miały być tylko wypełniane rekrutem, nie niszcząc istniejących związków organizacyjnych. Jednostki „rezerwowe” na czas wojny organizowano na bazie formacji rozwiniętych w czasie pokoju – głównie szkół i K.O.P.-u.

Z racji niedostatku sprzętu i uzbrojenia Polska nie była w stanie w pełni wykorzystać wyszkolonych rezerw rekruta. Remedium na mniejszą ilość wielkich jednostek w porównaniu z przeciwnikiem miało być ich lepsze wyszkolenie taktyczne. Powszechna w okresie „wiara w Wodzów” połączona ze skutecznie rozwijaną propagandą prowadziła również do wysokiego morale. Świadomie rozwijany duch zaczepny i zdolność do poświęceń wśród ogółu żołnierskiego połączony był z tępieniem planowania działań symbolicznych wśród wyższej kadry i oparciem się o ścisły rachunek zysków i strat. Kryło się za tym dążenie do możliwego oszczędzania substancji żołnierskiej przez ograniczanie „aktów bohaterstwa”.

 

KONCEPCJA

„Gwałt zadawany siłą, musi być siłą odparty!”

(Przemówienie E. Śmigłego-Rydza podczas uroczystości XXV-lecia Czynu Legionowego w Krakowie, 6 VIII 1939 r.)

Plan „Zachód” nie był planem prowadzenia całej wojny z Niemcami. Był planem przestawienia struktury pokojowej Wojska w siłę wojenną oddaną do dyspozycji Naczelnego Wodza, której gros zamierzano rozwinąć do przeprowadzenia pierwszej bitwy. Rozpracowywany sztabowo przez Sztab Główny oraz dowództwa armii plan operacji wstępnych, połączony ze studiami nad dalszymi fazami działań oraz przygotowaniem obszaru kraju jako zaplecza walczących wojsk stanowił pewną koncepcyjną całość.

Głównym założeniem Planu było prowadzenie strategicznej defensywy do czasu wystąpienia odpowiednich warunków do wyprowadzenia kontrofensywy, wyparcia wroga z Polski, przeniesienia wojny na terytorium Rzeszy i całkowitego zniszczenia Armii niemieckiej. Nie sposób obecnie jednoznacznie stwierdzić, jak najwyższe organy Sił Zbrojnych widziały szanse Wojska Polskiego w przyszłym konflikcie. Według wyjaśnień składanych ex post, zdawano sobie sprawę, że przewaga wojskowa Niemiec uniemożliwiała samodzielne zwycięstwo Wojska Polskiego w starciu z Wehrmachtem. Przewaga materialna i ruchliwość wojsk niemieckich miała skazywać na niepowodzenie wszelkie próby złamania ofensywy niemieckiej za pomocą obrony stałej, a doprowadzenie do bitwy walnej wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem i groziło rozbiciem całej rozporządzalnej armii.

Wojsko Polskie korzystnego rozstrzygnięcia w zmaganiach z Niemcami mogło zatem szukać tylko przy współudziale sojuszników. Jedyną siłą zdolną w realny sposób wpłynąć na operacje prowadzone na polskim teatrze wojny była w 1939 r. Armée de Terre, wykonując odciążające uderzenie na Niemcy od zachodu. W początkowym momencie rozpracowywania Planu „Zachód”, Polskę z Francją łączył układ sojuszniczy z 1921 r., mocno ogólny i nie precyzujący wzajemnych zobowiązań, a stosunki dyplomatyczne z Paryżem w okresie po Monachium były w znacznym stopniu rozluźnione. W przypadku wybuchu wojny wyprzedzającego rozwinięcie współpracy polsko-francuskiej, szczegóły wsparcia można było negocjować dopiero w trakcie działań wojennych, co znacznie wydłużało czas samodzielnej walki Wojska Polskiego z Wehrmachtem. W ostatniej dekadzie marca 1939 r. uruchamiając Plan „Zachód” marszałek Śmigły-Rydz realnie mógł liczyć tylko na siły własnej armii, a wszelkie możliwości pomocy zewnętrznej były mocno iluzoryczne. Czy uważał, że Polska jest w stanie samodzielnie oprzeć się Niemcom? Czy liczył, że odnowienie wzajemnych zobowiązań polsko-francuskich jest tylko kwestią czasu po zniszczeniu przez Hitlera systemu monachijskiego? Czy posiadał nieoficjalne zapewnienia pomocy uzyskane kanałami wojskowymi ze strony przedstawicieli mocarstw zachodnich? Na te pytania nie znamy odpowiedzi.

Myślą przewodnią decyzji Marszałka było natychmiastowe przeciwstawienie się wszelkim akcjom przeciwnika, mogącym zagrozić interesom Rzeczypospolitej, bez względu na to czy przybiorą formę agresji bezpośredniej czy pośredniej. Brak zdecydowanego oporu polskiego na wszelkie próby siłowej zmiany statusu quo przez Niemców, czyniło skrajnie trudnym rozszerzenie konfliktu o strony trzecie i niekorzystnie wpływało na własne położenie militarne. Przede wszystkim akt jednostronnego włączenia Gdańska do Rzeszy bez militarnej reakcji polskiej realnie uniemożliwiał jakiekolwiek próby dyplomatycznego przeciwdziałania. Nie można było również dopuścić, by bez walki oddać tereny pograniczne. Jak już wspomniano, przez swoje ukształtowanie, w naturalny sposób dzieliły one wojska przeciwnika. Wymuszało to przeciwdziałanie groźbom płytkich uderzeń niemieckich na terytorium Polski, wyprowadzanych w celu wyrównania frontu.

Przesłanki te były podstawą koncepcji wstępnego rozwinięcia na zachodnich rubieżach Rzeczypospolitej, w bliskiej odległości granic. Na decyzję tę wpływał również fakt, że ziemie zachodniej Polski były bazą mobilizacyjną i gospodarczą Państwa. Oparcie głównej pozycji obrony o linię Wisły i jej dorzeczy skutkowało oddaniem wrogowi bez walki nie tylko terenów spornych i praktycznie wszystkich ośrodków gospodarczych – oddawało też ogromne tereny potrzebne do skutecznego „przedłużania wojny”. Koncepcja wstępnego rozwinięcia między granicą, a Wisłą w celu skrócenia frontu również musiała zostać odrzucona. Jak już wspomniano, nie można było dopuścić do oddania bez postawienia oporu Wielkopolski i Pomorza. Po osiągnięciu granic przedwojennych Niemcy mogli przegrupować się do nowego uderzenia w oparciu o wyrównany front.

Nie było oczywiście pewne, czy obronę opartą o linię Wisły (lub jakąkolwiek inną), Niemcy spróbują w ogóle przełamywać. Po łatwym zdobyciu zachodniej Polski mogli działania zaczepne wstrzymać. Oddanie bez walki połowy terytorium własnego kraju skazywało Wojsko Polskie na upadek morale i jego samodzielne rozsypywanie się. Próby odbicia utraconego terytorium w sytuacji mocnej defensywy niemieckiej na korzystnym froncie również nie rokowały powodzenia. Rozwinięcie w znacznym oddaleniu od granic skutkowało ponadto oddaniem tak potrzebnej do przedłużania czasu oporu głębi strategicznej.

Bitwę obronną w celu zatrzymania uderzeń przeciwnika zamierzano zatem przyjąć głównymi siłami na zachód od Wisły, ubezpieczając się zarówno przed możliwością lokalnych działań, jak i generalnej ofensywy. Na głównych kierunkach uderzeń przeciwnika zamierzano rozwinąć odpowiednio silne zgrupowania pierwszorzutowe, pod osłoną których dokonywałaby się mobilizacja, ewakuacja na wschód zasobów oraz koncentracja zgrupowań odwodowych. Marszałek Śmigły-Rydz kierował do walki z Niemcami bez mała całość rozporządzalnych sił, pozostawiając na pozostałych granicach tylko oddziały potrzebne do ich dozorowania. W początkowym etapie prac nad planem rozważano przy tym pozostawienie pewnej osłony na granicy sowieckiej, Marszałek odrzucił jednak ten pomysł. Jak wiemy, brał on pod uwagę możliwość zbrojnego wystąpienia Rosji w przypadku jeśli uzna, że Polska kampanię definitywnie przegrała. Zdawał sobie jednocześnie sprawę ze znacznie opóźnionych możliwości zakończenia mobilizacji i koncentracji sowieckiej względem Polski lub Niemiec. Czy uważał, że Sowiety nie zdążą zaatakować przed wyhamowaniem ofensywy niemieckiej i rozpoczęciem ofensywy francuskiej, która umożliwiałyby zluzowanie z frontu przeciwniemieckiego kilku jednostek w celu zmontowania szkieletu obrony na granicy rosyjskiej? Wszelkie przypuszczenia w tej sprawie mają charakter spekulacyjny, a odpowiedzi prawdopodobnie nie poznamy.

Samą bitwę obronną zamierzano przeprowadzić w 3 etapach. Armie pierwszorzutowe rozmieszczone na wygiętym łuku od Augustowa po Bydgoszcz, a stamtąd do Bielska miały podjąć walkę z wkraczającymi Niemcami, opóźniając ich ruch od granicy na głębokość ograniczoną tzw. główną pozycją obronną. Na pozycji tej opartej o przeszkody naturalne i przygotowanej inżynieryjnie, armie pierwszego rzutu miały przejść do obrony stałej, wymuszając na przeciwniku rozwinięcie całości dostępnych sił. W kryzysowym momencie bitwy interweniować miał odwód główny Naczelnego Wodza. Skutki przeciwuderzenia Odwodu determinowały dalszy sposób prowadzenia działań polskich, a miały w zamierzeniu co najmniej powstrzymać ofensywę nieprzyjaciela na czas potrzebny do zainicjowania odwrotu.

Plan operacyjny zachód w marcu 1939
Szkic nr 2 – Plan Operacyjny „Zachód” obowiązujący w okresie marzec – czerwiec 1939 r.

 

WYKONANIE

„Nie dać się rozbić.”

(Instrukcja marszałka E. Śmigłego-Rydza dla rozmów z francuskim Sztabem Generalnym, 2 maja 1939 r.)

Wytyczne dla dowódców Armii przekazane przez Marszałka wykonawcom 23 marca wynikały z przestawionej wyżej koncepcji. Polscy sztabowcy zakładali, że Niemcy do generalnej ofensywy przeciw Polsce skierują gros swoich sił lądowych oraz większość lotnictwa bombowego i szturmowego. Możliwości mobilizacyjne Wehrmachtu oceniano w 1939 r. na 110-120 wielkich jednostek, z czego 70-80 Niemcy mieli skierować przeciw Polsce, 20 na granicę francusko-belgijską, kolejne 20 miało obsadzić pozostałe granice oraz służyć jako siły okupacyjne w Czechach. Spodziewano się, że Niemcy na Polskę uderzą siłami 55-65 wielkich jednostek w I rzucie, zachowując odwód strategiczny w sile 15 wielkich jednostek, zdolnych do wzmocnienia operujących w Polsce sił.

Konstruując własną koncepcję Marszałek przyjmował następującą hipotezę działań niemieckich: Niemcy rozegrają kampanię ulubionym przez siebie manewrem dwustronnego okrążenia. Z enklawy wschodniopruskiej wyjdzie uderzenie około 10 wielkich jednostek większość wojsk kierując najkrótszą drogą na Modlin- Warszawę, częścią sił działając na Toruń. 20 wielkich jednostek miało wyjść z pomorskiej podstawy operacyjnej nacierając wzdłuż Noteci na Bydgoszcz i Inowrocław, a dalej lewym brzegiem Wisły na stolicę, okrążając od północy południowe armie polskie. Część sił niemieckich miała przeciąć korytarz w celu zdobycia łączności z Prusami Wschodnimi.

Zgrupowanie 10 wielkich jednostek niemieckich miało uderzyć z Górnego Śląska na Kraków i zagłębie węglowe, wiążąc siły polskie w Małopolsce i izolując je od reszty polskiego ugrupowania. Nie przewidywano w początkowym okresie wojny pogłębienia uderzenia niemieckiego od strony Słowacji przez przełęcze karpackie na wschód od Żywca. Przed 18 marca 1939 r. działanie takie w ogóle nie wchodziło w rachubę, ale już po włączeniu Słowacji w orbitę wpływów Rzeszy nie odnotowano żadnych prac terenowych wskazujących na przygotowanie do takiego uderzenia. Dodatkowo przecięcie linii kolejowej Bogumin-Żylina w wyniku październikowej akcji Wojska Polskiego wskazywało, że Niemcy będą mogli tylko ograniczonymi siłami obejmować swą koncentracją obszar wschodniej Słowacji. Hipotezę tę wzmacniały zaobserwowane prace Niemców nad umocnieniami na linii rzeki Wag, zwróconymi frontem na wschód.

Głównego uderzenia niemieckiego w sile około 25 wielkich jednostek nieprzyjaciela spodziewano się z rejonu Wrocławia i Opola, z których gros miała działać w ogólnym kierunku na Łódź i Warszawę, osłaniając się częścią sił przed możliwym uderzeniem polskim z Wielkopolski, częścią działając wiążąco na osi Wrocław – Częstochowa – Kielce. Przewidywano, że zadaniem tego zgrupowania będzie odcięcie sił polskich od Wisły i zniszczenie ich na zachodnim brzegu tej rzeki.

Polacy do bitwy z decydującymi siłami niemieckimi w południowej części frontu kierowali zgrupowanie trzech armii o łącznej sile połowy całości zmobilizowanej armii polskiej.

Armia „Łódź” (5 dywizji piechoty, 2 brygady kawalerii) miała obroną opartą o Wartę i Widawkę zamknąć nieprzyjacielowi drogę na Warszawę i Łódź. Przed główną pozycją, przygotowaną inżynieryjnie, Dowódca Armii miał prowadzić jak najdłuższe działania opóźniające, dające czas na przygotowanie odciążającego uderzenia odwodu Naczelnego Wodza. Marszałek nakazał gen. Rómmlowi bezwzględne utrzymanie rejonu Łodzi i Piotrkowa i ugrupowanie się w ten sposób, by w razie konieczności przejść do skutecznych przeciwuderzeń na froncie armii.

Armia „Kraków” (7 dywizji piechoty, brygada kawalerii, oddziały forteczne) miała stanowić osłonę projektowanego rozwinięcia od południa. Prowadząc obronę stałą na miejscu na linii fortyfikacji śląskich i opierając swoje skrzydło o masyw Karpat głównym zadaniem zgrupowania gen. Szyllinga było niedopuszczenie do okrążenia całości polskiego ugrupowania. Na wschód od odcinka Armii „Kraków” dozorowanie przejść karpackich przed wypadami niemieckimi z terytorium słowackiego zorganizować mieli dowódcy okręgów korpusu VI i X za pomocą oddziałów miejscowych.

Armia Odwodowa „Warszawa” (7 dywizji piechoty, brygada kawalerii, brygada pancerno-motorowa, 2 bataliony czołgów), mobilizująca się na ziemiach wschodniej Polski miała wyładować się z transportów koncentracyjnych w rejonie Warszawa – Łowicz -Tomaszów Mazowiecki, z którego miała rozpocząć marsz do bitwy pod osłoną walk prowadzonych przez zgrupowanie gen. Rómmla. Użycie Odwodu przewidywano na styku armii łódzkiej i krakowskiej w krytycznym momencie bitwy z głównym wysiłkiem nieprzyjaciela. Interwencja Odwodu miała w zamierzeniu wstrzymać na pewien czas ofensywę niemiecką w tej części frontu i dać czas na zbliżenie dwóch armii eksponowanego skrzydła północno-zachodniego do armii południowych. Wynik tej operacji determinował również decyzję czy utrzymywać obronę w oparciu o dotychczasową pozycje, czy rozpocząć ruch odwrotowy za Wisłę. W przypadku konieczności wykonania odskoku, armia krakowska miała stać się osią obrotu, wokół której dokonywałby się generalny odwrót wszystkich armii zachodnich.

O ile nie znamy dokładnej treści zadania przekazanemu gen. Biernackiemu przez generalnego inspektora, możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa określić, jak Marszałek widział działanie Armii Odwodowej. Zwraca uwagę zwłaszcza pewien dość istotny szczegół, jak wynika z treści rozkazów z marca 1939 r. całkowicie zamierzony. Zaplanowany odwrót oddziałów osłonowych Armii „Łódź” z pozycji nadgranicznych na północny wschód w kierunku głównej pozycji obronnej, tworzył między lewym skrzydłem tej armii, a prawym skrzydłem zgrupowania krakowskiego obszerną lukę w polskim froncie.

Obszar między granicą niemiecką na zachodzie, Pilicą na wschodzie, osią Krzepice-Bełchatów na północy i Częstochową na południu (lub szerzej jurą krakowsko-częstochowską w przypadku niemożliwości utrzymania samego miasta) stawał się jakby bramą, którą samodzielnie otwierano przed Niemcami. Warto przy tym zauważyć, że rejon Częstochowy stanowił jeden z najgorzej skomunikowanych terenów pogranicza polsko-niemieckiego, a możliwości działania niemieckiego po osi Radomsko-Piotrków działem wodnym między Wartą a Pilicą były wielokrotnie studiowane podczas polskich manewrów i kursów sztabowych. Czy istniał plan celowego wciągnięcia Niemców w bezdrożny worek zastawiony między Wartą a Pilicą, związania ich w walkach na przedpolu Piotrkowa i Łodzi i uderzenia armii gen. Dąb-Biernackiego zza bariery Pilicy w skrzydło wojsk niemieckich? Wszystko na to wskazuje.

 

Pułapka częstochowska
Szkic nr 3 – Planowane rozegranie bitwy obronno-zaczepnej w „worku częstochowskim”

Północne zgrupowanie frontu osłaniało terytorium polskie przeciwko jakimkolwiek działaniom niemieckim wyprowadzanym z enklawy wschodniopruskiej. Armia „Modlin” (2 dywizje piechoty, 2 brygady kawalerii) zamykała najkrótsze kierunki prowadzące na Warszawę i Płock na wysuniętej ufortyfikowanej pozycji opartej o wniesienia mławskie. Gdyby pozycji nadgranicznych nie można było utrzymać, gen. Przedrzymirski miał przejść do działań opóźniających toczonych aż do bariery Wisły i Bugo-Narwi, za linią których planował przejść do obrony stałej.

Grupa Narwi (2 dywizje, 2 brygady kawalerii, ustalono z czasem nazwę: Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew”) koncentrująca się na skrajnym północnym skrzydle ugrupowania polskiego miała utrzymać linię Narwi i Biebrzy osłaniając mobilizację i transporty koncentracyjne wojsk w północno-wschodniej Polsce. W przypadku braku większego nacisku istniała możliwość działania Grupy gen. Młota-Fijałkowskiego na rzecz Armii Modlin lub wyjścia zaczepnego w kierunku Prus Wschodnich. Na wschód od Grupy Narwi utworzono odcinek litewski pod rozkazami Dowódcy okręgu korpusu nr III zabezpieczając się przed możliwością obejścia pozycji polskich przez terytorium litewskie, a także przeciwko możliwym działaniom litewskim w celu zajęcia Wilna.

Umieszczony w kolanie Narwi Odwód Naczelnego Wodza „Wyszków” (2 dywizje piechoty) zamierzano użyć do wykonania zwrotu zaczepnego na przeciwnika ścigającego Armię „Modlin” prawym brzegiem Narwi, ewentualnie do przejścia do obrony na linii Różan-Pułtusk.

Armie środka osłaniały północno-zachodnie ziemie Rzeczypospolitej przed możliwością bezkarnego zajęcia ich przez nieprzyjaciela, zlikwidowania występu poznańskiego i połączenia Prus Wschodnich z Rzeszą. Ponadto zamknąć miały bezpośrednią drogę z Pomorza niemieckiego na Warszawę.

Podstawowym zadaniem Armii „Pomorze” (5 dywizji piechoty, 1 brygada kawalerii) było jak najdłuższe utrzymywanie rozdziału wojsk operujących z Rzeszy i z Prus Wschodnich. Na terenie korytarza gen. Bortnowski miał prowadzić działania opóźniające minimalnymi siłami, wspomagając się masowym wykonywaniem zniszczeń. Zamierzał stawić zdecydowany opór dopiero na przedmieściach Bydgoszczy, broniąc przejść przez kanał notecki. Aktywne działania planowano natomiast na prawym brzegu Wisły. Przyjmując wroga na wysuniętej pozycji na wschód od Grudziądza zamierzano poprzez zwroty zaczepne hamować ofensywę wroga w kierunku Torunia i Włocławka.

Armia „Poznań” (4 dywizje piechoty, 2 brygady kawalerii) skoncentrowana w Wielkopolsce, miała jak najdłużej osłaniać ten region na czas potrzebny do przeprowadzenia ewakuacji zasobów i rezerw mobilizacyjnych. Głównym zadaniem gen. Kutrzeby miało być niedopuszczenie do obejścia skrzydeł armii sąsiednich przez nieprzyjaciela. Usilnie bronione miały być w związku z tym styki z Armią „Łódź” i Armią „Pomorze” , w centrum ugrupowania powstawała natomiast masa manewrowa w składzie 4 wielkich jednostek zdolna do ofensywnego działania w kierunku północnym lub południowym. Rozmieszczenie zgrupowania polskiego w Wielkopolsce ponadto wymuszało na niemieckim dowództwie skierowanie części sił do osłony z tego kierunku wojsk niemieckich operujących ze Śląska. Groźba uderzenia polskiego z Poznańskiego na południe stanowiła bowiem poważne zagadnienie do rozpracowania przez stronę niemiecką, o czym wojskowi w Warszawie musieli sobie zdawać sprawę. Na tyłach armii pomorskiej i wielkopolskiej rozmieszczony został Odwód N.W. „Kutno” (3 dywizje piechoty), mogący wesprzeć te armie, lub zamknąć przejścia przez Wisłę między Włocławkiem, a ujściem Bzury.

Wyeksponowanie armii środkowych względem całokształtu polskiego frontu mogło prowadzić do przecięcia linii komunikacyjnych tych armii przez siły niemieckie maszerujące ze Śląska na Warszawę. Los tego zgrupowania zależał zatem w głównej mierze od powodzenia bitwy nad Wartą, w której zresztą armia poznańska i grupa „Kutno” mogły aktywnie wesprzeć armię gen. Rómmla. Decyzja co do podjęcia takiego działania mogła nastąpić jednak dopiero po rozpoznaniu charakteru operacji przeciwnika na północnym zachodzie. Wydaje się, że z ryzyka wysunięcia sił w kierunku północno-zachodnim generalny inspektor zdawał sobie dobrze sprawę. Zamierzał w związku z tym zainicjować ruch odwrotowy tych armii jak najszybciej, zapewniając sobie ich walką czas potrzebny jedynie na działania dyplomatyczne oraz osłonięcie mobilizacji i ewakuacji zasobów.

Działania w trakcie operacji wstępnych zamierzano prowadzić na głębokości przebiegającej między granicą państwową a główną pozycją obrony przebiegającą od północy mniej więcej wzdłuż linii: Puszcza Augustowska, Biebrza, Narew, Bugo-Narew, Wisła z przedmościami Modlin i Toruń, Bydgoszcz, jeziora żnińskie, jeziora inowrocławskie, kanał Gopło-Warta, Warta z przedmościem Koło, Widawka, Częstochowa, fortyfikacje śląskie, Oświęcim, Bielsko-Biała, Żywiec, Jordanów-Chabówka, Nowy Sącz.

Kulminacyjnym momentem operacji wstępnej miało być wystąpienie głównego odwodu Naczelnego Wodza. Skutki tej interwencji determinowały losy 5 armii operujących w zachodniej Polsce. Wynik bitwy decydować miał o rozpoczęciu odwrotu polskiego i jego charakterze, lub o pozostaniu w obronie na dotychczasowych pozycjach. W skrajnie korzystnych warunkach wynik tej bitwy umożliwiał przejście do kontrofensywy, choć wariant ten nigdy realnie na najwyższych szczeblach nie był rozważany.

Przygotowany plan użycia Lotnictwa wynikał przede wszystkim z obawy przed groźbą strategicznego uderzenia Luftwaffe na Warszawę, mogącego doprowadzić do załamania nastrojów ludności cywilnej. Gros samolotów myśliwskich skupiono zatem w Brygadzie Pościgowej, mającej za zadanie bronić stolicy. Obronę przestrzeni powietrznej obszaru krajowego oparto na pododdziałach artylerii przeciwlotniczej, ograniczonej zresztą przez niewielką ilość uzbrojenia do paru ośrodków miejskich i przemysłowych, oraz do przepraw mostowych i węzłów kolejowych.

Wystawiana na czas wojny Brygada Bombowa miała służyć przede wszystkim do interwencji na korzyść trwających operacji lądowych. W wyniku niedostatku potencjału, odrzucono zatem wcześniejsze plany uderzeń bombowych na głębokie zaplecze wroga. Przede wszystkim brano pod uwagę możliwość wykorzystania Brygady Bombowej do hamowania ruchów wroga w pułapce częstochowskiej.

Prócz sił znajdujących się w dyspozycji Naczelnego Wodza, resztę lotnictwa rozdzielono między poszczególne armie. Niewielkie lotnictwo armijne zdolne było jedynie do działań rozpoznawczych i łącznikowych oraz ograniczonych uderzeń bombowych na pozycje przeciwnika.

Działania Floty Wojennej, podobnie do obrony wybrzeża miały charakter mocno ograniczony. Ekscentryczność Pomorza gdyńskiego względem całości projektowanego ugrupowania prowadziła już na samym początku wojny do izolacji tego obszaru. Działania mające wykazać prawa polskie do Pomorza ograniczano zatem do obrony terytorium siłami miejscowymi, nie przewidując wsparcia tego odcinka większymi siłami z głębi kraju. Priorytetem w działaniach Floty miała być osłona Wybrzeża przed spodziewanym desantem oraz przecięcie komunikacji między Rzeszą a Prusami Wschodnimi na szlaku Szczecin – Piława. Flota Handlowa miała zostać z Bałtyku ewakuowana unikając zniszczenia.

plan koncentracji marzec
Szkic nr 4 – Plan Koncentracji obowiązujący w marcu 1939 r.

 

SOJUSZNICY                                                                                                 

Polska pozostawiona sama sobie wobec ogromnej przewagi niemieckiej tak się skrwawi i tyle straci swego obszaru, że stanie się niezdolna do prowadzenia dalszej wojny.”

(Instrukcja marszałka E. Śmigłego-Rydza dla rozmów z francuskim Sztabem Generalnym, 2 maja 1939 r.)

Celem wojskowej projekcji siły na granicach wspartej zbliżeniem polsko-brytyjskim do którego doszło na przełomie marca i kwietnia miało być uświadomienie Niemcom determinacji polskiej do obrony swych praw i wymuszenie na nich rezygnacji z agresywnych planów.

Wojownicze przemówienie Hitlera z 28 kwietnia, w którym wypowiedział traktat morski z Wielką Brytanią oraz deklarację o niestosowaniu przemocy między Polską a Niemcami świadczyły je o braku chęci ze strony Berlina na uspokojenie sytuacji. Również agresywne działania Mussoliniego na Bałkanach po raz kolejny zaostrzały sytuację międzynarodową i groziły eskalacją konfliktu na całą Europę.

Szansą do powstrzymania agresywnych planów Osi mogło stać się przekucie dotychczasowych porozumień politycznych w realny sojusz wojskowy, który swoim potencjałem przeważał nad Niemcami i groził wyniszczającą wojną na dwa fronty. Zamiar ten prowadził bezpośrednio do konferencji sztabowych polsko-francuskich i polsko-angielskich w maju 1939 r. Ogłoszenie jednostronnych gwarancji rządu Wielkiej Brytanii dla Polski, rozciągnięcie ich następnie w zobowiązania dwustronne, wreszcie aktywność brytyjska rozwijająca antyniemiecki „Front Pokoju” prowadziły w prostej mierze również do odnowienia współpracy polsko-francuskiej. Francja dołączyła się do gwarancji brytyjskich wobec Polski deklaracją ogłoszoną 13 kwietnia. Od tego dnia datuje się próby odświeżenia przez polską dyplomację postanowień wynikających z traktatu sojuszniczego z 1921 r.

28 kwietnia ambasador Rzeczypospolitej w Paryżu rozpoczął oficjalne negocjacje w celu sprecyzowania postanowień wynikających z umowy sojuszniczej. 12 maja rząd francuski zatwierdził tekst protokołu, będącego owocem tych pertraktacji, w której obie strony zobowiązały się do udzielenia sobie wzajemnie całej pomocy i wsparcia, do jakich są zdolne, przeciwko każdemu zagrożeniu bezpośredniemu lub pośredniemu, które by dotyczyło ich spraw żywotnych i spowodowało jedną ze stron do oporu zbrojnego. Dodatkowa deklaracja stwierdzała, że Gdańsk stanowi dla Polski sprawę żywotną. Tego samego dnia z Warszawy wyjechała delegacja wojskowych pod przewodnictwem gen. Kasprzyckiego, występującego jako przedstawiciel polskiego Wodza Naczelnego.

Rozmowy sztabowe w Paryżu trwające od 15 do 17 maja 1939 r. ustalały szczegółowo wzajemne zobowiązania określające zakres operacji obu stron w początkowym okresie wojny. W razie rozpoczęcia konfliktu od uderzenia niemieckiego na Polskę, francuskie kierownictwo wojskowe zobowiązało się do wykonania odciążającego uderzenia na zachodzie. Polacy zostali powiadomieni, że francuski Sztab Generalny przygotowuje plan operacji zaczepnej w rejonie Saarlandu – na obszarze ograniczonym terytorialnie Renem, Mozelą i granicą francusko-niemiecką. Generał Gamelin planował rozpocząć działania lotnicze natychmiast, wojska lądowe do działań wstępnych miały przystąpić trzeciego dnia po dniu początkowym francuskiej mobilizacji powszechnej (uruchomieniu transportów koncentracyjnych). Zdecydowane uderzenie Naczelny Wódz Francji zamierzał wykonać piętnastego dnia po początkowym dniu mobilizacji i zobowiązał się przydzielić do niej połowę sił przeznaczonych na front przeciwniemiecki. W odwrotnej sytuacji, w razie ataku niemieckiego na Francję, również przez terytorium Belgii i Szwajcarii, Armia Polska zobowiązała się do związania przed sobą jak największych sił niemieckich.

Operacja w Zagłębiu Saary choć ograniczona terytorialnie i prowadzona częścią sił, miała jednak decydujące znaczenie strategiczne. W najgorszym nawet przypadku rozwoju wydarzeń na zachodzie, aktywność Francuzów zmuszała dowództwo Wehrmachtu do wycofania części jednostek z terytorium polskiego celem przewiezienia ich na front francuski. Polepszało to wzajemny stosunek sił na froncie wschodnim i umożliwiało szukanie rozstrzygnięcia przez Wojsko Polskie na własnym teatrze wojny. Wydaje się wątpliwe czy Polacy oczekiwali od ofensywy Gamelina znaczenia rozstrzygającego, wbrew deklaracjom powszechnie powtarzanym w okresie powojennym. Spodziewali się raczej związania sił Wehrmachtu na zachodzie i zmuszeniu strony niemieckiej do zmniejszenia nacisku na polskim froncie. Szybkie terminy rozpoczęcia zaczepnych działań przez Armię francuską w pełni zadowalały stronę polską, jej skutków na własnym froncie oczekiwano po 4-6 tygodniach od wyruszenia Francuzów. Porozumienie sztabowe podpisane 19 maja przez Gamelina i Kasprzyckiego ugruntowywały koncepcję strategiczną generalnego inspektora, czego dowodem jest fakt nie wprowadzenia w niej żadnych większych zmian w wyniku przeprowadzonej konferencji.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że generał Gamelin, raczej niechętny udzielenia większej pomocy Polsce, musiał uwzględniać w swoich kalkulacjach nie tylko katastrofalny wręcz stan własnych sił powietrznych, ale też istniejące zagrożenie ze strony Włoch, które jeszcze do niedawna znajdowało się w centrum rozważań francuskich o przyszłej wojnie. Podpisanie między Rzeszą a Włochami 22 maja 1939 r. umowy sojuszniczej, okrzykniętej Paktem Stalowym również nie ułatwiało zaplanowania decydującej ofensywy na rzecz Polski. Zobowiązania, które Gamelin zaciągnął, wynikały w głównej mierze z presji polityków, nie z woli Naczelnego Wodza Francji, skłaniającego się ku prowadzeniu początkowej defensywy strategicznej na froncie niemieckim i zaczepnych działań przeciw Włochom. Przejście do ofensywy na Niemcy warunkował koniecznym dozbrojeniem. Ciężar walki z Wehrmachtem na początku wojny miał zatem spoczywać na armiach państw położonych na wschód od Rzeszy. Sam front wschodni widział jako szeroką koalicję wielu państw europejskich opartą o zaplecze i wsparcie Rosji sowieckiej. Popierał stąd wysiłki dyplomatów francusko-brytyjskich, którzy prowadzili negocjacje w celu przyłączenia się Stalina do Frontu Pokoju i odżegnywał się od wsparcia stanowiska Polski, nie chcącej zaciągać zobowiązań wobec Związku Sowieckiego. Postawa Polski czyniła próbę utworzenia trwałego frontu wschodniego wiążącego siły niemieckie dłużej niż przez parę miesięcy iluzorycznymi. Z ilu tych uwarunkowań zdawali sobie sprawę Polacy? Ciężko obecnie stwierdzić, choć defensywne nastawienie francuskiej generalicji było powszechnie znane.

Zawarcie porozumienia polsko-brytyjskiego również nie wpływało na zmianę założeń Planu. Z uwagi na niezdolność British Army do zakrojonych na dużą skalę operacji lądowych, Anglia w trakcie konferencji sztabowej trwającej w Warszawie od 23 do 30 maja zobowiązała się do przeprowadzenia morskiej blokady Niemiec i odciążających działań lotniczych. Wysiłek wojenny Imperium mógł przynieść skutek dopiero po dłuższym okresie działań zbrojnych, wobec tego obie strony skupiały się na rozmowach na temat wsparcia materiałowego Wojska. Anglia w polskich zamierzeniach bardziej niż w realny sposób pomóc wojskowo Polsce, miała wpływać na determinację sojusznika francuskiego do wykonania uderzenia w Saarlandzie.

W maju doszło również do wyjaśnienia stanowiska litewskiego. Bawiący w Polsce w dniach 9-11 maja 1939 r. gen. Rasztikis, Naczelny Wódz Armii Litewskiej zapewnił stronę polską o neutralnej postawie Litwy w razie zatargu niemiecko-polskiego, życząc nawet dowódcom Armii Polskiej powodzenia w starciu z wrogiem. Już wcześniej, w trakcie rozmów polsko-brytyjskich toczonych w kwietniu, minister Beck powiadomił stronę angielską, że wkroczenie Wehrmachtu na terytorium Litwy Polska uzna za cassus belli. Również ze strony Węgier otrzymano poufne zapewnienie, że rząd w Budapeszcie nie zgodzi się na przepuszczenie oddziałów niemieckich mogących uderzyć z terytorium węgierskiego na głębokie tyły polskie. Deklaracje te, chociaż nieoficjalne, przyjęte zostały w Warszawie z ufnością.

 

STRATEGIA                                                                                          

Walczyć będziemy o zachowanie naszej własnej niepodległości w każdym wypadku, nawet bez sojuszników.

(E. Śmigły-Rydz w rozmowie z amerykańską dziennikarką Mary Heaton Vorse, lipiec 1939 r.)

Rozmowy sztabowe toczone w maju 1939 r. choć nie wpłynęły bezpośrednio na zmianę koncepcji prowadzenia operacji wstępnych umacniały kalkulację strategiczną generalnego inspektora i zapewniały asekurację w przypadku wystąpienia kryzysowej sytuacji wojennej. Przez cały czas narastania zagrożenia istniała jednak obawa, że mocarstwa zachodnie w ostatniej chwili wycofają się z zaciągniętych wobec Rzeczypospolitej zobowiązań. Zapobiec temu miały skuteczne działania prowadzone przez Siły Zbrojne. Śmigły-Rydz wyznaczył Wojsku trzy sprzężone ze sobą cele strategiczne. Celem politycznym było zmuszenie mocarstw zachodnich do wystąpienia po stronie Polski zgodnie z podpisanymi umowami. Cele militarne były dwa: Polskie Siły Zbrojne miały za zadanie związać gros sił Wehrmachtu nad Wisłą na okres przygotowań i realizacji uderzenia francuskiego w Zagłębiu Saary. Drugim celem było utrzymanie się na terenie polskiego państwa jak największej nierozbitej armii polskiej nawet za cenę przejściowej utraty większości terytorium Rzeczpospolitej i poświęcenia części wojska. Stan Wojska warunkował relacje wobec sojuszników, autonomię własnej polityki zagranicznej i ewentualne korzyści polityczne jakie można było wyciągnąć ze zmagań militarnych.

Potrzeba utrzymania w dobrym stanie Sił Zbrojnych przez cały okres działań nakazywała stronie polskiej ogromną ostrożność w dysponowaniu posiadanymi zasobami. Rodziła się zatem sprzeczność między koniecznością skutecznego związania sił niemieckich i potrzebą zachowania własnych sił w nienaruszonym stanie. Dylemat ten z racji ogromnej przewagi niemieckiej został już wcześniej rozstrzygnięty na korzyść pierwszego działania. Całość rozporządzalnych sił polskich miała zostać przeznaczona do działań na froncie przeciwniemieckim. Skrajna ekonomia sił zastosowana przez Naczelnego Wodza nie zakładała rozwinięcia drugiego rzutu wojsk na głębokim zapleczu i ogołacała resztę granic z obsady wojskowej, nawet z ciągle zagrożonej granicy wschodniej.

Chęć jak najsilniejszego powstrzymania Niemiec już na samym początku wojny, wynikająca przede wszystkim z przesłanek wojskowych, również wsparta była kalkulacją polityczną. Jak już wspomniano, obawiano się, że Polska w chwili potrzeby zostanie zdana na własne siły. Silne pacyfistyczne frakcje w krajach zachodnich mogły wpłynąć na negatywną decyzję o przyjściu Rzeczypospolitej z pomocą, gdyby Polacy unikali większego zaangażowania militarnego już na samym początku wojny, większość sił zachowując w odwodach, wydzielając na granicę wyłącznie słabe siły osłonowe. Oszałamiające sukcesy Wehrmachtu na początku wojny zniechęciłyby do wsparcia „upadającej” Polski.

Brano również pod uwagę możliwość, że na skutek presji międzynarodowej, działania Hitlera zawężą się do przeprowadzenia szybkich operacji ograniczonych terytorialnie do przedmiotów sporu dyplomatycznego – Gdańska i Pomorza. By uniknąć metody zastosowania faktów dokonanych przez Niemcy należało podjąć walkę o sporne tereny, co w literze traktatów wymuszało pomoc mocarstw sojuszniczych.

Lokalne uderzenia
Szkic nr 5 –  Hipoteza płytkich uderzeń niemieckich wyprowadzanych w celu skrócenia frontu i opanowania przedmiotów sporu dyplomatycznego

 

Bitwa graniczna miała być podstawowym środkiem, obok działań dyplomatycznych, skutkującym włączeniem Anglii i Francji do konfliktu polsko-niemieckiego. Jej wynik determinował również dalsze działania polskie. W sytuacji niekorzystnego rozwinięcia działań Armii Odwodowej, boje na głównej linii obrony miały zostać przerwane i zgrupowania polskie miały rozpocząć manewr odwrotowy za linię wielkich rzek, powstrzymując w opóźniających walkach ścigającego przeciwnika. W przypadku, gdyby linii Wisły, Narwi i Sanu również nie udałoby się utrzymać (co z racji swobody wyboru miejsca przeprawy i przewagi ogniowej niemieckiej było prawdopodobne), odwrót polski miał być kontynuowany na południowy – wschód Państwa w pobliże granic z Rumunią, gdzie miano stawić ostateczny opór, czekając na przerzucenie sił niemieckich z Polski na skutek ofensywy francuskiej. Istniało jednak ryzyko, że przewaga wroga spowoduje, że i na ostatniej linii obrony Wojsko Polskie ulegnie i zostanie wypchnięte za granicę.

Biorąc pod uwagę możliwość zaistnienia takiego scenariusza spodziewano się jednak, że wojska polskie unikając walnej bitwy zdołają utrzymać się w dobrym stanie na terytorium polskim do momentu przerzutu sił niemieckich przeciwko Francuzom. Wyrównanie stosunku sił umożliwiało Polakom podjęcie ofensywy, której pierwszą fazą byłoby odbicie utraconych polskich terenów. W następnej kolejności zamierzano prowadzić działania na skrzydłach zdobywając Prusy Wschodnie, Pomorze Zachodnie i Śląsk, po czym siły polskie miały się przegrupować do wykonania koncentrycznego uderzenia na Berlin.

Dążąc do jak najlepszego przygotowania się do przeprowadzenia operacji wstępnych (ograniczonych planistycznie do momentu wystąpienia odwodów Naczelnego Wodza), wszystkie zasoby Sztabu skupiono na ich zaplanowaniu. Koncepcje dalszych faz działań, opartych na niemożliwej do przewidzenia sytuacji po zakończeniu operacji wstępnych musiały z natury rzeczy być mocno ogólne. W Sztabie Głównym ograniczono się do określeniu kolejności odchodzeniu armii z pozycji głównej na wschód i na studiach terenowych wytyczających przejściowe i docelowe linie obronne.

Podstawą opracowania dalszych faz działań były wytyczne generalnego inspektora przekazane gen. Stachiewiczowi w pierwszej połowie lipca. Poglądy co do dalszego rozwoju sytuacji wojennej Marszałek miał zresztą wyrobione już w marcu. Przewidując niemożność utrzymania głównej pozycji obronnej Śmigły-Rydz przewidywał rozpoczęcie ruchu odwrotowego poczynając od północno-zachodniego skrzydła (armie „Pomorze” i „Poznań”), trzymając jednocześnie linię Wisły w rejonie Modlina i Bugo-Narwi. Zawiasem wokół którego dokonywałby się odwrót miała stać się Armia „Kraków”, najdłużej broniąc się na miejscu. Studium wykonania odwrotu będące podstawą do ewentualnej przyszłej decyzji Naczelnego Wodza prowadził osobiście płk. Jaklicz. Studiów tych nie rozpracowywano sztabowo. W zakresie przygotowania terenu ograniczano się na razie tylko do budowy dodatkowych mostów na Wiśle i Pilicy. Zarządzenie to wydane już w kwietniu udało się w trakcie pokoju zrealizować stawiając 8 nowych mostów.

Obie armie środkowe miały wycofać się na mosty na Wiśle między Modlinem a ujściem Pilicy. Armia „Łódź” w łączności z Armią Odwodową miały maszerować na południe od Pilicy na przejścia przez Wisłę od Maciejowic po Sandomierz. Armia „Kraków” jako ostatnia w kolejności miała wycofywać się po obu stronach Wisły początkowo na Nidę i Dunajec. Celem jej wsparcia przewidywano możliwość tymczasowego wstrzymania odwrotu Armii Odwodowej na rubieży Gór Świętokrzyskich. Po ponownym wyhamowaniu ruchów wroga w oparciu o te pozycje, odwrót armii południowych miał być kontynuowany. Armia Odwodowa miała cofać się prosto na wschód, Armia krakowska miała zaginać północne skrzydło na Wisłę między Baranowem a Nowym Korczynem, trzymając jednocześnie Dunajec.

Na linii Wisły, Narwi i Dunajca zamierzano przyjąć powtórne uderzenie wroga. Studium obrony wielkich rzek podjął w drugiej połowie lipca zastępca szefa Sztabu ds. operacyjnych razem z szefem Oddziału III. Płk. dypl. Kopański przedstawił w tej sprawie referat 7 sierpnia. Na linii rzek zamierzano rozwinąć gros sił do obrony. Reszta wojsk wycofanych z zachodu tworzyć miała dwa zgrupowania odwodowe Naczelnego Wodza. Zgrupowanie północne (4 dywizje, 2-3 brygady kawalerii) miało wspierać skrzydło północne frontu. Zgrupowanie południowe (8 dywizji, brygada pancerno-motorowa, 2-4 brygady kawalerii) rozmieszczone w zależności od położenia w rejonie Rzeszowa lub Zamojszczyzny miało przeciwdziałać głównemu wysiłkowi nieprzyjaciela próbującemu przełamać linię rzek. Na rubieży tej zamierzano doczekać zmniejszenia nacisku niemieckiego w wyniku rozwijającej się ofensywy sprzymierzonych. Odciążenie polskiego frontu umożliwiłoby przeorganizowanie i uzupełnienie polskich sił oraz przejście do działań zaczepnych. Nie prowadzono prac sztabowych nad koniecznością dalszego odwrotu, przy czym ostateczne oparcie się o Rumunię w celu utrzymania łączności z sojusznikami i otrzymywanie tą drogą zaopatrzenia i sprzętu wojennego stanowiły podstawę rozważań generalnego inspektora od początków prac nad planem. (Wielka Brytania zabezpieczyła ten szlak dostaw już na wiosnę, ogłaszając gwarancje najpierw dla Grecji i Rumunii, następnie dla Turcji.)

Według zamierzeń polskich metoda uchylania się od bitew decydujących i skupieniu się na ograniczonej czasowo obronie połączonej z odciążającymi działaniami odwodów, zmuszałaby dowództwa niemieckie do straty czasu potrzebnego na kolejne korekty ugrupowania i zapobiegała całkowitemu rozstrzygnięciu. Wymuszała jednocześnie na stronie polskiej ciągłe monitorowanie sytuacji frontowej i precyzyjnego rozpoznawania działań strony przeciwnej. Zbyt wczesne wyruszenie odwodów minimalizowało efekty jego działania, zbyt późne – groziło wcześniejszym przełamaniem pozycji głównej i rozbiciem armii prowadzącej obronę, a w konsekwencji naruszeniem równowagi całego frontu.

 

KOREKTA

„Z ogólnej sytuacji wynika konieczność jak najpóźniejszego wyruszenia Biernackiego, więc trzeba się koniecznie trzymać.”

(Marsz. E. Śmigły-Rydz w rozmowie juzowej z gen. J. Rómmlem, 3 września 1939 r.)

Wydanie wytycznych dowódcom armii 23 marca 1939 r. nie zakończyło prac na koncepcyjną stroną Planu „Z”. W swych oryginalnych założeniach przetrwał on z niewielkimi zmianami mniej więcej do końca czerwca. Wybrane aspekty Planu opracowane zostały wcześniej.

Zakończenie studiów nad planem zniszczeń i fortyfikacji na poszczególnych odcinkach prowadził do wydania rozkazu przez Szefa Sztabu opracowania jednolitego planu fortyfikacji co nastąpiło 16 maja 1939 r. Już wcześniej, w kwietniu przystąpiono do rozbudowy i unowocześnienia fortyfikacji stałych w Osowcu oraz do budowy fortyfikacji w Wiźnie. Niedługo później przystąpiono do prac na Śląsku. Ponadto specjalne ekipy zostały wysłane w teren, celem rozplanowania fortyfikacji stałych na północy (nad Narwią i Biebrzą) i na granicy karpackiej.

Prace nad jednolitym planem fortyfikacji zajęły około miesiąca. 24 czerwca Szef Sztabu wydał rozkaz nakazujący rozpoczęcie prac nad budową umocnień polowych. 12 lipca wyszły w tej sprawie dodatkowe wytyczne. Projekty fortyfikacji stałych na północy Polski i w rejonie Beskidu Zachodniego zostały zatwierdzone pod koniec czerwca, prace rozpoczęto w następnym miesiącu. Plan ufortyfikowania całej granicy karpackiej nie został natomiast niestety zrealizowany. W początkach sierpnia zakończono dopiero prace rozpoznawcze, do wybuchu wojny nie ukończono projektów wykonawczych. Od maja rozpoczęto ponadto przygotowywać szereg zalewów na skrzydłach i na przedpolu polskich pozycji. Efekty na wiosnę przedstawiały się imponująco. 15 czerwca Szef Sztabu wydał również wytyczne w sprawie przygotowania zniszczeń na przedpolu.

Plan łączności opracowany w szybkim tempie na przełomie marca i kwietnia prowadził do wniosku, że istniejąca sieć łączności nie podoła wymaganiom planu operacyjnego. Szybka rozbudowa sieci trwała aż do wybuchu wojny z wymiernymi sukcesami. Prace nad planem użycia lotnictwa trwające w Sztabie Lotniczym przy Sztabie Głównym zakończone zostały 28 lipca 1939 r. wraz wydaniem „Ogólnych wytycznych użycia lotnictwa”. Plan OPL jednolity dla Planu „Wschód” i „Zachód” był dokumentem w znacznej mierze wykończonym jeszcze przed rozpoczęciem rozpracowywania Planu „Zachód”, podobnie z planem wycofania. Przez zniszczenie akt nie znamy dokładnego harmonogramu prac nad planem kwatermistrzowskim, wszystko wskazuje jednak na to, że został wykończony przed połową lipca 1939 r. Opracowane zostały również: plan organizacji i ochrony komunikacji, wojenny plan finansowy oraz plan organizacji naczelnych władz wojskowych w czasie wojny.

W połowie lipca elementy składowe planu były wykończone niemalże całkowicie. W związku z tym płk. Jaklicz zamierzał przystąpić wreszcie do ciągle odkładanego ujęcia całokształtu planu na piśmie, co zlecił pułkownikowi Kopańskiemu. Zmiany następujące w tym okresie w ugrupowaniu polskim odsunęły jednak uwagę oficerów Oddziału III od pisemnego opracowania planu i skupiło ich pracę na sprawach bieżących.

Zmiany w rozwinięciu wstępnym wynikały przede wszystkim z uwypuklonego w czerwcu, a nie zaobserwowanego wcześniej zagrożenia przełęcz karpackich. Wykryta aktywność niemiecka w Słowacji wywodziła się bezpośrednio z narady Hitlera z generalicją niemiecką dnia 23 maja 1939 r., na której zakomunikował najwyższym dowódcom decyzję „uderzenia na Polskę przy pierwszej możliwej okazji”. Datę tę można uznać jako początek realnych prac nad przygotowaniem wojny z Polską, mimo, że prace wstępne nad Wariantem Białym (Fall Weiss) trwały od początku kwietnia.

Reagując na nowe zagrożenie, na przełomie czerwca i lipca najwyższe władze wojskowe Wojska Polskiego postanowiły przedłużyć południowe skrzydło polskiego ugrupowania aż po granicę rumuńską. 11 lipca generalny inspektor przekazał gen. Fabrycemu instrukcję, w której nakazywał zamknięcie przejść przez Karpaty. W skład armii karpackiej wchodzić miały przede wszystkim miejscowe oddziały obrony narodowej oraz przesunięte z granicy sowieckiej oddziały K.O.P.-u. Zarządzenia te nie zmieniały wcześniejszego założenia, w myśl którego nie spodziewano się większego zagrożenia z kierunku słowackiego w początkowym okresie wojny. Uważano, że izolacja Słowacji od niemieckiej sieci komunikacyjnej czyniła utrudnionym „żywienie” większej masy wojska w tym rejonie. Ponadto zakładano, że Niemcy będą orientować swój główny wysiłek na tym kierunku, gdzie spodziewać się będą głównej masy Wojska Polskiego. Uderzenia wyprowadzane ze Słowacji choć prowadziły do wyjścia na głębokie tyły polskie, były ekscentryczne w stosunku do całości frontu i skutkowały rozproszeniem wysiłków daleko od rejonu decydującego starcia. Powołanie Armii „Karpaty” było zatem przede wszystkim asekuracją przed możliwością uderzenia niemieckiego ze Słowacji w późniejszym okresie wojny. Walka zgrupowania gen. Fabrycego miała Naczelnemu Wodzowi dać czas na uruchomienie większej pomocy dla tego odcinka.

Osobną kwestią, która prowadziła do ewolucji planu były rozważania nad obszarem koncentracji Armii Odwodowej. Bezpośrednio po wypadkach czeskich w marcu 1939 r. brano pod uwagę możliwość przesunięcia dotychczasowego rejonu koncentracji Tomaszów-Warszawa bardziej na południe, nie zdecydowano się jednak na to. Czy wpływ na to miała chęć generalnego inspektora do zachowania swobody decyzji w sprawie użycia odwodu w sytuacji, gdyby hipoteza poprowadzenia głównego uderzenia niemieckiego ze Śląska okazała się błędna? Nie wiemy.

Opierając się na wytycznych Marszałka z marca, gen. Dąb-Biernacki przygotował plan działania w kierunku południowym i południowo-zachodnim, między innymi w maju 1939 r. prowadził studia terenowe nad możliwością wyjścia zaczepnego zza Pilicy do ofensywy w kierunku zachodnim na odcinku między Tomaszowem a Przedborzem. Opracowany na podstawie tych studiów plan działań armii został przekazany do Sztabu Głównego na przełomie maja i czerwca, dając podstawę do opracowania planów przygotowania zaplecza dla tej armii. Jednym z wniosków studium terenowego gen. Biernackiego była potrzeba wybudowania dodatkowych przepraw przez Pilicę. Do wniosku tego naczelne władze się przychyliły i do wybuchu wojny powstały dwa nowe mosty.

Zarysowywanie się zagrożenia na południu, zaobserwowane na przełomie czerwca i lipca 1939 r. prowadziło również do ponownych rozważań nad zmianą rejonu koncentracji Armii Odwodowej. Wpływ na to miała prawdopodobnie również wizyta Śmigłego-Rydza na odcinku Armii „Łódź” w połowie lipca, w trakcie której zaznajomił gen. Rómmla o swoich planach użycia Armii Odwodowej. Dowódca armii łódzkiej uwypuklił natomiast Marszałkowi słabość swojego ugrupowania na kierunku piotrkowskim. Generalny inspektor zaczął w związku z tym rozważać zamknięcie tego kierunku siłami swojego Odwodu. Pod koniec lipca podjął ostateczną decyzję w tej sprawie.

Postanowił przesunąć zgrupowanie gen. Biernackiego do rejonu Tomaszów Mazowiecki-Radom-Skarżysko, z którego mogło w szybkim tempie działać zarówno na styku armii łódzkiej i krakowskiej, jak i w celu wsparcia skrzydeł jednej lub drugiej armii, czego wcześniej nie przewidywano. Z powodu ograniczeń wynikających z przebiegu sieci kolejowej, jednostki armii postanowiono wyładować w dwóch osobnych zgrupowaniach, skąd miały przesunąć się marszem pieszym do docelowego rejonu koncentracji. Wojska zgrupowania północnego miały wyładować się w trójkącie Koluszki-Łowicz-Skierniewice, zgrupowanie południowe natomiast w rejonie Radom-Opoczno-Skarżysko. Generał Dąb-Biernacki w sierpniu przygotował plan działań Armii również z tego rejonu.

plan połowa sierpnia
Szkic nr 6 – Plan Operacyjny „Zachód” w drugiej połowie sierpnia 1939 r.

Korekty planu wynikały również z dążności Generalnego Inspektora do wystawienia jak największej ilości wielkich jednostek, w największym stopniu wykorzystując nadwyżki rezerwistów. Prace nad zwiększeniem wojennego O. de B. zaczęły się bezpośrednio po wejściu w życie Planu „W2” 15 maja 1939 r. W drugiej połowie tego miesiąca podjęto decyzję o wystawieniu kolejnej brygady pancerno-motorowej, w lipcu w związku z utworzeniem Armii Karpaty wystawiono 3 brygady górskie. Wykrycie zagrożenia ze strony Słowacji prowadziło również do podjęcia przez Marszałka decyzji co do wystawienia dodatkowych dwóch dywizji piechoty kosztem oddziałów K.O.P-u na granicy wschodniej i obsady wileńskiego obszaru wojennego. Mobilizację tych dywizji zaczęto przygotowywać 10 sierpnia. Jedną z nich zamierzano przewieźć do rejonu Tarnowa, gdzie miała stanowić zręb kolejnej grupy odwodów Naczelnego Wodza „Tarnów”, mającej wesprzeć Armię „Karpaty”. Drugą z dywizji włączono w skład Odwodu „Wyszków”. Zmotoryzowaną 10 Brygadę Kawalerii wyjęto z podległości Armii Odwodowej i przesunięto 14 sierpnia do Armii „Kraków”. W zamian, w skład Armii Odwodowej włączono jedną dywizję z Grupy Odwodów „Kutno” i przyrzeczono przydzielenie jej formowanej Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej. Również w skład pozostałych związków operacyjnych włączano dodatkowe niewielkie jednostki. Wyjaśnienie w maju stanowiska litewskiego prowadziło do zmniejszenia zagrożenia z tego kierunku, zgrupowanie grodzieńskie nastawione zostało więc do wsparcia północnego skrzydła Grupy gen. Fijałkowskiego.

Zwiększanie O. de B. Lotnictwa miało wynikać w pierwszej mierze z dostaw sprzętu zagranicznego. 4 lipca 1939 r. polski attache wojskowy w Londynie, ppłk dypl. Kwieciński powiadomił Sztab Główny, że Anglicy zaaprobowali wysyłkę 100 szt. lekkich bombowców Fairey Battle oraz 14 myśliwców Hawker Hurricane, jednakże dopiero podpisanie umowy stosownej umowy kredytowej 2 sierpnia umożliwiło kupno tych samolotów. Pierwszy transport wyruszył z Anglii 28 sierpnia. 10 dni wcześniej, 18 sierpnia 1939 r. podpisano umowę w sprawie pożyczki francuskiej, którą przeznaczono na zakup 120 myśliwców MS-406.

Z kolei próby zwiększenia potencjału Marynarki Wojennej poprzez dostawy sprzętu z Wielkiej Brytanii nie dały rezultatów. Z obawy przed zniszczeniem własnych kontrtorpedowców na progu wojny, postanowiono o ich ewakuacji przed wybuchem wojny do Wielkiej Brytanii i wsparcia sojusznika w decydujących działaniach morskich. Do propozycji tej Admiralicja Brytyjska się przychyliła.

Wszelkie zmiany następujące w lipcu i sierpniu w ugrupowaniu polskim nie zmieniały dążenia do stoczenia decydującej bitwy z Niemcami w worku częstochowskim. Do kolejnej ewolucji Planu miało dojść pod koniec sierpnia.

 

INTERWENCJA        

„Absurd operacyjny, do którego jestem zmuszony względami politycznymi”

(Marsz. E. Śmigły-Rydz w rozmowie z gen. W. Bortnowskim, 16 sierpnia 1939 r.)

Obok hipotezy przeprowadzenia przez Niemców generalnej ofensywy przeciw Polsce, przez cały czas narastania politycznego konfliktu polskie władze brały pod uwagę możliwość lokalnej akcji niemieckiej w celu przyłączenia Gdańska do Rzeszy. Stosunek Rzeczypospolitej do Gdańska, będącego powszechnie uznawanym symbolem kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich stawał się probierzem determinacji polskiej do przeciwstawienia się agresywnym planom Hitlera. Wymuszało to stosowną reakcję zbrojną w każdym wypadku jednostronnej zmiany statusu Wolnego Miasta, stanowiąc potwierdzenie przed światem praw polskich w Gdańsku. Nie można było przy tym dopuścić, by eskalacja lokalnego incydentu na płaszczyznę stosunków Polska-Niemcy nastąpiła z inicjatywy Rzeczypospolitej.

Ekscentryczne położenie Wolnego Miasta w stosunku do projektowanego wstępnego rozwinięcia prowadziło do wyciągnięcia dwóch zasadniczych wniosków: interwencja gdańska stanowi kwestię całkowitą odrębną od wojny polsko-niemieckiej i nie może wpływać na całokształt polskiego ugrupowania oraz jakąkolwiek akcję wojskową w Wolnym Mieście można przeprowadzić jedynie siłami symbolicznymi. Rozkaz przygotowania i przeprowadzenia demonstracji na Gdańsk otrzymał gen. Bortnowski już 26 marca 1939 r. Do akcji przeznaczył on Pomorską Brygadę Kawalerii, której elementy miały wedrzeć się na południowe tereny Wolnego Miasta i ostrzelać we współdziałaniu z Flotą Wojenną wybrane cele w mieście. Zamiar takiej kontrakcji wojskowej wobec zamachu niemieckiego w Gdańsku utrzymywał się mniej więcej do początków czerwca.

Podczas konferencji Marszałka z gen. Bortnowskim 7 czerwca ten pierwszy zaczął sugerować już jednak zamiar wysłania na Pomorze 1 do 2 dywizji piechoty. Uznano bowiem, że akcja minimalnymi siłami może okazać się za słaba i nie doprowadzi do oczekiwanych wyników politycznych. Zamiar ten nie przybrał jednak jeszcze formy sprecyzowanego planu.

Prowokacyjne działania Niemców gdańskich, trwające zbrojenia i prace fortyfikacyjne w Wolnym Mieście, a także naciski dyplomatów Zachodu co do rozluźnienia polskiego stanowiska wobec kwestii Gdańska, prowadziły do ugruntowania zamiaru wysłania na Pomorze specjalnie sformowanego dwudywizyjnego Korpusu Interwencyjnego. Przewiezienie Korpusu na teren Korytarza miało stanowić widoczną dla władz gdańskich projekcję siły, zmuszając je do opanowania wojowniczych nastrojów. Mobilizowany od 14 sierpnia Korpus Interwencyjny przerzucono w następnych dniach do rejonu Bydgoszcz-Fordon.

Równolegle dowództwo Korpusu i Dowództwo Armii „Pomorze” przygotowywało plan uderzenia na Gdańsk. Według wytycznych przekazanych przez Marszałka gen. Bortnowskiemu 16 sierpnia, akcja dwóch dywizji podobnie jak poprzednio nie miała przekraczać form demonstracji. Gros sił Korpusu uderzając z rejonu Tczew-Skarszewy miało opanować wzgórza w rejonie Emaus – Langfuhr i ostrzelać z artylerii Gdańsk, osłaniając się od strony Prus Wschodnich siłami 1 pułku piechoty. W interwencji współdziałać miały oddziały Lądowej Obrony Wybrzeża oraz okręty Floty. Opracowano też plan wycofania Korpusu na południe na wypadek rozpoczęcia w międzyczasie wojny polsko-niemieckiej.

Według pierwotnych planów nie zamierzano przewozić Korpusu nad samą granicę gdańską aż do podjęcia decyzji co do przeprowadzenia interwencji. W związku z tym siły Korpusu trzymano na razie w rejonie Bydgoszczy, a składy kolejowe zdolne do ich przewiezienia na północ czekały w gotowości.

 

STAN KOŃCOWY

„Żołnierze, walczycie o istnienie i przyszłość Polski. Za każdy krok zrobiony w Polsce musi wróg drogo zapłacić swą krwią.”

(Rozkaz Naczelnego Wodza do Wojska, 1 września 1939 r.)

17 lipca do Warszawy przybył z oficjalną wizytą generał Ironside, dowódca brytyjskich sił zamorskich (desygnowany na Szefa Imperialnego Sztabu Generalnego na czas wojny). Głównym celem wizyty miało być wybadanie Marszałka, jakie są plany reakcji polskiej na próby puczu w Wielkim Mieście. Chociaż problem gdański i nalegania Generała, by Polska z powodu lokalnych incydentów nie sprowokowała Niemiec, wysunął się na pierwszy plan toczonych rozmów, omawiano też formy pomocy brytyjskiej na wypadek wojny. Deklaracje składane przez Ironside’a utwierdzały Śmigłego w przekonaniu, że większa wojskowa pomoc aliancka uaktywni się dopiero po dłuższym czasie, a izolacja geograficzna Polski wymusza długą walkę w samotności. Jednocześnie konieczność utrzymania połączeń z Rumunią jako punktu przerzutowego dla dostaw materiału wojennego z Zachodu jeszcze bardziej się zwiększyła.

Na ile i czy w ogóle wizyta Generała Ironside wpłynęła na zmiany zachodzące w Planie od połowy lipca nie sposób jednoznacznie obecnie stwierdzić. Choć sam generał wyjeżdżał z Polski pod silnym wrażeniem polskich przygotowań militarnych (jednocześnie zdając sobie sprawę że samotna Polska nie utrzyma przez dłuższy czas frontu wschodniego), wrażenia z jego wizyty nie prowadziły do usunięcia istniejących obaw w polskim kierownictwie co do postawy polityków mocarstw sojuszniczych w kryzysowej sytuacji. Próby rozluźnienia stanowiska polskiego w sprawie Gdańska prowadziły za to bez wątpienia bezpośrednio do planów wysłania Korpusu Interwencyjnego na Pomorze.

Rozpoczęcie mobilizacji dywizji Korpusu następowało w sytuacji wahań najwyższych władz polskich co do możliwości wybuchu wojny w najbliższej przyszłości. Wpływ na to miało przede wszystkim zablokowanie międzynarodowe Hitlera w wyniku aktywności brytyjskiej rozwijającej „Front Pokoju” i nieudane działania niemieckie w celu izolacji politycznej RP. Istniało przeświadczenie, silne zwłaszcza u prezydenta Mościckiego, że Niemcy zechcą wyjść z impasu poprzez lokalną akcję w Gdańsku, unikając „wielkiej” wojny i kończąc na własnych warunkach kryzys dyplomatyczny. Oceny Marszałka, że Niemcy nie zrezygnowały z planów generalnej rozprawy nie znalazły oddźwięku, zwłaszcza w skutek biernego oporu ministra Kwiatkowskiego. Jego sprzeciw, motywowany brakiem środków w budżecie, połączony z naciskami sojuszniczymi odkładał w czasie rozpoczęcie generalnej mobilizacji.

Bez względu na różnice istniejące na najwyższym szczeblu, sytuacja w pierwszej połowie sierpnia nie wskazywała jeszcze definitywnie na bezpośrednie zagrożenie. Również w dziedzinie prac nad Planem „Zachód” wykańczano prace aktualizacyjne, związane ze zmianami ugrupowania wprowadzanymi od początku lipca. Mimo, że plan transportowy nie został jeszcze całkowicie ukończony, posiadane materiały umożliwiały już uruchomienie maszyny zbrojnej Rzeczypospolitej na wypadek nagłego pogorszenia sytuacji. Na razie jednak na to się nie zanosiło, co spowodowało, że Śmigły-Rydz 18 sierpnia postanowił wyjechać z Warszawy celem dojścia do zdrowia po trwającej od miesiąca chorobie.

plan koncentracji 27 sierpnia
Szkic nr 7 – Plan Koncentracji obowiązujący 27 sierpnia 1939 r. (z wyłączeniem Korpusu Interwencyjnego)

 

Sytuacja międzynarodowa zaczęła jednak przyspieszać. Przybyłe do Moskwy 12 sierpnia misje wojskowe Francji i Anglii spotkały się z nieoczekiwanym żądaniem przyznania prawa przemarszu przez Polskę dla wojsk sowieckich. Sowieci deklarując gotowość do realnej pomocy wojskowej w wojnie z Niemcami, chcieli zagwarantowania sobie prawa do wejścia przed wybuchem wojny na terytorium Polski do dwóch korytarzy (wileńskiego i małopolskiego), które miały stanowić podstawy toczonych przeciw Niemcom operacji. Zgodą na przemarsz warunkowali możliwość zawarcia konwencji wojskowej umożliwiającej podpisanie wypracowanej wcześniej umowy politycznej.

W piątek 18 sierpnia, już po wyjeździe Marszałka ze stolicy, attache wojskowy Francji, gen. Musse zwrócił się do generała Stachiewicza z prośbą o odpowiedź na żądania sowieckie. Władze Rzeczypospolitej nie zamierzały jednak na nie przystać. Według zgodnej opinii ministra Becka i pozostającego z nim w kontakcie Śmigłego, udzielenie zgody na ultimatum Moskwy oznaczałoby de facto podpisanie przez Polaków nowego rozbioru. Mimo polskiej odmowy, rząd francuski starał się w kolejnych dniach nadal doprowadzić do porozumienia z Sowietami. Natrafił jednak na nieprzejednaną postawę Moskwy.

Sprawa przemarszu zbiegła się w czasie z rozpoczętą 19 sierpnia koncentracją niemieckich dywizji pancernych na polskiej granicy. Już dwa dni później narastająca skala niemieckiej aktywności na pograniczu skłoniła gen. Stachiewicza i ministra Becka do zwrócenia się do marszałka Śmigłego z prośbą o powrót do Warszawy. W noc poprzedzającą podróż generalnego inspektora do stolicy sytuacja międzynarodowa jeszcze bardziej się zaostrzyła – radio niemieckie ogłosiło szokującą informację o wyjeździe von Ribbentropa do Moskwy, celem podpisania paktu o nieagresji z Sowietami.

Około godziny siedemnastej 22 sierpnia rozpoczęła się odprawa sztabowa w Generalnym Inspektoracie z udziałem generała Stachiewicza, pułkownika Jaklicza i pułkownika Wiatra, na której zreferowano Marszałkowi ile czasu musi upłynąć od chwili zarządzenia mobilizacji alarmowej do skoncentrowania jednostek w wyznaczonych rejonach. Zapoznano go też z postępami koncentracji niemieckiej. Na podstawie uzyskanych informacji Śmigły zadecydował o natychmiastowym powrocie do garnizonów oddziałów przebywających na ćwiczeniach, mobilizacji drugich rzutów sztabów armijnych i pewnych oddziałów specjalnych oraz wprowadzeniu stanu czujności w urzędach wojskowych i cywilnych. Rozpoczęcie kolejnej fazy mobilizacji jednostek kolorowych Śmigły warunkował zgodą Prezydenta podjętą podczas konferencji na Zamku, na którą udał się późno w nocy.

Na naradzie kierownictwa Państwa odbywającej się po północy 23 sierpnia zebrani jednomyślnie uznali, że akcja niemiecka w Moskwie służy izolacji politycznej Rzeczypospolitej i bezpośredniemu przygotowaniu warunków do rozpoczęcia rozgrywki wojennej. Zadecydowano zatem, że nastał czas „dużych zarządzeń mobilizacyjnych”. Decyzji o rozpoczęciu mobilizacji powszechnej jednakże na razie nie podjęto, nie chcąc nadmiernie eskalować zagrożenia. Około godz. 1 w nocy Marszałek zakomunikował podjęte decyzje gen. Stachiewiczowi.

W ciągu dnia Sztab Główny wydał rozkazy mobilizacji lotnictwa, OPL, Oddziału II, reszty II rzutu sztabów i oddziałów łączności armii oraz artylerii pozycyjnej. Zapowiedziano OPL. Zarządzone rozpoczęcie mobilizacji wszystkich jednostek kolorowych w O.K. III, I, VIII, VII, IV,V miało się rozpocząć rankiem następnego dnia. W dwóch okręgach małopolskich Premier Składkowski poprosił o kilka dni zwłoki, celem pacyfikacji spodziewanych ruchawek ukraińskich. Zarządzenia podjęte tego dnia oznaczały postawienie na stopie wojennej 18 dywizji piechoty czynnych, około 2,5 dywizji rezerwowych oraz 7 brygad kawalerii.

24 sierpnia powitany został informacją o podpisaniu paktu o nieagresji między Rosją a Niemcami. Groźba rozpoczęcia przez Niemcy działań zbrojnych w najbliższym czasie stanęła na porządku dziennym, w najwyższych kręgach nadal nie wiedziano wciąż czy Hitler zaryzykuje wielką wojnę, czy ograniczy się do ograniczonych działań gdańskich. Hipoteza ta znalazła właśnie mocne potwierdzenie – gdański gauleiter NSDAP, Albert Forster 23 sierpnia ogłosił się zwierzchnikiem Wolnego Miasta, a Warszawę obiegły pogłoski, że na 25 sierpnia planowany jest pucz niemiecki w Gdańsku.

Uruchomienie działań Korpusu Interwencyjnego spod Bydgoszczy mogło stać się natychmiastową potrzebą chwili. Okazało się jednak, że czas przewozu sił pod granice Wolnego Miasta potrwa zbyt długo w stosunku do potrzeb dyplomacji wyrażanych przez ministra Becka. Marszałek Śmigły postanowił w związku z tym w celu odstraszającej projekcji sił przewieźć jedną dywizję na pogranicze natychmiast, a drugą trzymać w dotychczasowym rejonie w gotowości do transportu.

Przewiezienie 27. dywizji piechoty na północny skraj Puszczy Tucholskiej, co nastąpiło do świtu 27 sierpnia, wymusiło za sobą zmianę ugrupowania Armii „Pomorze”. Gen. Bortnowski otrzymując rozkaz osłony działań Korpusu od Zachodu zmuszony został do wyciągnięcia swoich sił daleko w gardziel pomorską, czego wcześniej ani on, ani Sztab Główny nie przewidywali. Pomorska brygada ugrupowała się w związku z tym w rejonie Czerska, a 9. dywizja zmuszona została do rozciągnięcia swojego ugrupowania aż pod rogatki Chojnic. Zmiana ugrupowania niosła za sobą wielkie ryzyko odcięcia tych sił od podstawy bydgoskiej w przypadku rozpoczęcia generalnej ofensywy niemieckiej wyprzedzającej wycofanie wojsk Korpusu Interwencyjnego. Uważano jednak, że odpowiednie decyzje w tej sprawie zostaną podjęte na czas.

Obawy przed opuszczeniem Polski przez sojuszników pod wpływem paktu moskiewskiego, zostały w znacznym stopniu rozwiane 25 sierpnia podpisaniem sojuszniczego układu polsko-brytyjskiego, gwarantującego Polsce przyjście z wszelką dostępną pomocą w sytuacji każdego zagrożenia interesów polskich, na który Polska odpowie zbrojnie, również w Gdańsku i na Litwie. Podpisanie sojuszu, choć umacniało pozycję Polski, nie blokowało całkowicie możliwości wybuchu wojny. Kontynuowano zatem zabezpieczenie granic przez dalsze prewencyjne posunięcia wojskowe.

25 sierpnia pod wpływem nieustannych wniosków dowódców armii co do przyjęcia docelowego ugrupowania, Marszałek przygotował rozkaz w tej sprawie, nie pozwalając jeszcze ze względu na możliwą dekonspirację na realizację ugrupowania wstępnego przez całość sił, godząc się przy tym na podsunięcie wojsk do docelowych rejonów, regulując arbitralnie szczegóły tymczasowego ugrupowania.

27 sierpnia ruszyły transporty wojsk zmobilizowanych alarmowo. Postanowiono przy tym na dość znaczną zmianę względem istniejącego planu. Obowiązujący wcześniej zamiar zatrzymania do ostatniej chwili wojsk z O.K.III przeznaczonych do Armii Odwodowej został zarzucony w celu przyspieszenia ogólnej koncentracji. Postanowiono przewieźć je improwizowanymi transportami korzystając z linii zwolnionych przez wcześniejsze zakończenie transportów z O.K. II i IX. Tego samego dnia koło południa zarządzona została mobilizacja dotąd niezmobilizowanych jednostek alarmowych. 27 sierpnia rozpoczęto też przesuwanie lotnictwa na tajne lotniska polowe.

Istniejące wahania co do nieuchronności rychłego wybuchu wojny przynajmniej u Marszałka usunięte zostały ostatecznie świtem 28 sierpnia przekroczeniem Wagu przez oddziały Wehrmachtu. Wejście Niemców do centralnej Słowacji świadczyło definitywnie o możliwości rozpoczęcia wojny w ciągu najbliższych dni. Śmigły na nowe zagrożenie zareagował natychmiast zatrzymując transporty 22. DP (przeznaczonej do armii łódzkiej) i kierując je do rejonu Pilzno-Szynwałd-Tuchów do jego osobistej dyspozycji. Generał Fabrycy rozpoczął za to „skrzykiwanie” swoich batalionów O.N., celem szybkiego zabezpieczenia granicy.

Na akcję słowacką zareagował również generał Rómmel udając się tego dnia do generalnego inspektora z wnioskiem o wyjście swoją armię nad samą granicę pozostawiając na linii Warty i Widawki tylko załogi bezpieczeństwa. Wniosek jego motywowany był chęcią wyzyskania czasu potrzebnego na skoncentrowanie na jego tyłach sił Armii Odwodowej w walkach opóźniających prowadzonych od granicy do głównej pozycji obronnej. Rómmel wiedział, że postępy w transportach i koncentracji armii Dąb-Biernackiego są dalekie od zakończenia, a wkroczenie Niemców do Słowacji stawiało groźbę wybuchu wojny na porządku dziennym. Rozpoczęcie wojny w ciągu najbliższych dni stawiało pod znakiem zapytania możliwość uruchomienia interwencji Biernackiego na czas. Marszałek dał mu wolną rękę w tej sprawie, jednocześnie obiecując przydzielenie mu 44. DP w zamian za odebraną 22. DP.

Zarządzenia podejmowane tego dnia celem wzmocnienia skrzydła południowego miały charakter asekuracji, w Śmigłym dojrzała przy tym decyzja co do rozpoczęcia w najbliższym czasie mobilizacji powszechnej. Zadecydowano natychmiast o ewakuacji zasobów z zachodniej Polski. Wydano tego dnia rozkazy „Wycofanie nadgraniczne <<Z>> zarządzone” oraz „Wycofanie rezerwistów z zachodu zarządzone”. Do dowódcy Floty wysłano rozkaz zaminowania portu gdyńskiego.

Na naradzie kierownictwa Państwa, Mościcki i Beck przychylili się do wniosku Śmigłego-Rydza, dając mu wolną rękę co do wyznaczenia terminu rozpoczęcia mobilizacji. Minister spraw zagranicznych stwierdził: „Będzie cud jeśli w najbliższych dniach nie będzie wojny”.

Na odprawie z udziałem gen. Stachiewicza i płk. Jaklicza rozpoczętej o godzinie 1 po północy już 29 sierpnia Marszałek podjął decyzję o rozpoczęciu mobilizacji powszechnej od środy 30 sierpnia. Warto zauważyć, że według zgodnej opinii najwyższych władz wojskowych reakcją niemiecką na ogłoszenie przez Polskę mobilizacji będzie rozpoczęcie wojny w ciągu następnych 24 godzin. Godząc się z wybuchem wojny w czwartek 31 sierpnia, Śmigły wydał dowódcom armii rozkaz dalszego podciągnięcia wojsk do rejonów przeznaczenia i przyjęcia przez gros wielkich jednostek ugrupowania wyjściowego. Generałowie Kutrzeba, Przedrzymirski i Dąb-Biernacki dostali rozkaz natychmiastowego udania się do swych m.p. wojennych.

Między godz. 13 a 14 Sztab Główny wydał rozkaz: „Mobilizacja powszechna zarządzona. Pierwszy dzień mobilizacji – środa 30 sierpnia […]”. 2 godziny później o inicjatywie tej powiadomiono ambasadorów Wielkiej Brytanii i Francji, motywując ją trwającą koncentracją niemiecką nad granicą, wejściem Wehrmachtu na Słowację, bezustannymi incydentami granicznymi, agresywnymi ruchami w Gdańsku oraz ostrzeżeniami płynącymi również ze źródeł sojuszniczych.

Ambasadorowie wystraszeni zwłaszcza słowem „mobilizacja”, mogącej przeszkodzić ostatniej akcji pokojowej premiera Chamberlaina, z własnej inicjatywy zaczęli naciskać na ministra Becka i generała Stachiewicza celem odwołania mobilizacji. Marszałek Śmigły ostatecznie uległ tym naciskom, przede wszystkim pod wpływem rażących opóźnień w realizacji przewozów koncentracyjnych. Opóźnienia wynikające przede wszystkim z braku skorelowania ruchów wojskowych z działaniami władz cywilnych w tych dniach weszły w stadium kryzysu, szczególnie w okręgach południowych. Brak możliwości uruchomienia transportów wojsk z mobilizacji powszechnej przed zakończeniem przewozu jednostek kolorowych doprowadził ostatecznie do podjęcia decyzji o przesunięciu terminu rozpoczęcia mobilizacji powszechnej o jeden dzień. Dawało to również potrzebny czas na wyklarowanie się odpowiedzi Hitlera na inicjatywę Chamberlaina. Decyzja o wstrzymaniu mobilizacji podjęta koło godziny 18 prowadziła do pewnego zamieszania na różnych szczeblach administracji wojskowej, ale bez większych negatywnych skutków.

30 sierpnia około godziny 11 wysłano rozkaz zarządzający rozpoczęcie mobilizacji powszechnej od rana 31 sierpnia. Tego dnia wydano również rozkaz odesłania Dywizjonu Kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii, jednocześnie postanowiono o wycofaniu jednostek Korpusu Interwencyjnego z północnej części korytarza pomorskiego.

Do końca dnia zakończona została mobilizacja ostatnich jednostek alarmowych z O. K. VI i X. Łącznie w dyspozycji Generalnego Inspektora znalazło się 27 dywizji piechoty, części 4 następnych, wszystkie 11 brygad kawalerii, brygada motorowa, całość lotnictwa, gros pozadywizyjnych jednostek piechoty, artylerii i kawalerii, rzuty alarmowe kwater wyższego dowództwa i część służb armijnych, łącznie ponad ¾ jednostek bojowych Wojska.

Wieczorem wysłano dowódcom armii rozkaz przyjęcia ostatecznego ugrupowania wyjściowego, polecając im jednocześnie zachowanie specjalnej czujności najbliższej nocy. Marszałek był bowiem pewny, że w ciągu nadchodzących godzin Niemcy zaatakują.

W czwartek 31 sierpnia wojna jednak nie wybuchła, mobilizacja powszechna rozpoczęła się bez problemów i przebiegała sprawnie. Istniejące trudności w realizacji przewozów zostały również w znacznym stopniu do tej pory opanowane. Uruchomienie transportów wojsk z mobilizacji powszechnej miało się rozpocząć w niedzielę 3 września. 31 sierpnia zarządzono również pogotowie OPL.

Mimo nasilających się incydentów granicznych, dzień przebiegł dość spokojnie, w związku z tym Marszałek z Jakliczem, Kopańskim i Mareckim skupili się nad rozpracowaniem koncepcji kolejnej zmiany ugrupowania odwodów, którą generalny inspektor rozważał co najmniej od wkroczenia Niemców do Słowacji 28 sierpnia. Wpływ na podjęte decyzje miała również obserwacja narastającej koncentracji niemieckiej, zdradzającej skupienie sił na południowym odcinku frontu kosztem północnego. Oskrzydlenie Armii Krakowskiej od południa groziło utrudnionym utrzymanie się tej armii na pozycjach śląskich i zniweczeniu zamiarów wykorzystania tej armii jako podstawy późniejszego ruchu odwrotowego. By temu zapobiec, Armię Odwodową zamierzano po zakończeniu przewozów przesunąć marszem pieszym jeszcze bardziej na południe w rejon Radom-Kielce-Końskie-Ostrowiec. Armia Biernackiego częścią sił miała w kryzysowej sytuacji podtrzymać zgrupowanie Szyllinga, częścią sił działać zaczepnie przez Pilicę przeciwko wojskom obchodzącym pozycje Rómmla. Zamiar takiego wykorzystania sił Armii został przedstawiony gen. Biernackiemu i jego szefowi sztabu płk. Obertyńskiemu tego samego dnia. Równocześnie wysłano płk. Klimeckiego z Oddziału III celem zbadania podstaw wyjściowych Gór Świętokrzyskich do wyprowadzenia ofensywy na zachód. Rozważano również przykrycie marszów Armii Odwodowej przez zaimprowizowaną grupę operacyjną 3 brygad kawalerii operujących na przedpolu wojsk Biernackiego na północ od Częstochowy. Rozwiązanie takie sugerował już 25 sierpnia gen. Sosnkowski, do końca 31 sierpnia nie podjęto jednak ostatecznej decyzji w tej sprawie.

Poza przesunięciem odwodu głównego w rejon Kielecczyzny zadecydowano jednocześnie o znacznym wzmocnieniu skrzydła południowego. W rejonie Dębica – Tarnów zamierzano skoncentrować 3 dywizje piechoty, a jedną dywizję trzymać w rejonie Rzeszowa. W związku z tym siły Odwodu „Kutno” zmniejszono do jednej dywizji piechoty. Przygotowano wreszcie rozkaz wycofania całości Korpusu Interwencyjnego z Pomorza (poza 27. DP oddaną do dyspozycji gen. Bortnowskiego), nie zdążono jednak wysłać go przed wojną.

plan 31.08
Szkic nr 8 – Projektowane w ostatnich dniach sierpnia zmiany w ugrupowaniu odwodów

Rodzi się pytanie czy zmiany w koncentracji nad którymi pracował Marszałek z oficerami Sztabu co najmniej od 28 sierpnia oznaczały porzucenie dotychczasowej koncepcji prowadzenia operacji wstępnych? Odsunięcie sił armii odwodowej od pozycji Armii „Łódź” może wskazywać, że Śmigły liczył się raczej z użyciem wojsk Biernackiego do wsparcia wojsk Szyllinga, której szybkie zepchnięcie z pozycji granicznych po akcji niemieckiej w Słowacji musiał już poważnie brać pod uwagę. Czy znaczyło to, że rezygnował z rozegrania głównej operacji obronno-zaczepnej w „pułapce” częstochowskiej? Nie sposób jednoznacznie stwierdzić. Wydaje się, że nie podjął jeszcze ostatecznych decyzji w tej sprawie i chciał jak najdłużej zachować swobodę działań do czasu pełnego rozpoznania zamierzeń niemieckich.

Trzeba od razu stwierdzić, że o ile zarządzone 31 sierpnia wzmocnienie skrzydła południowego stało się podstawą działań wykonawczych Oddziału III w kolejnych dniach, to przesunięcie Armii Odwodowej w Kieleckie pozostało jedynie w sferze planów. Trwały wciąż przewozy jednostek kolorowych, dopiero rozpoczęła się mobilizacja powszechna. Realizacja tego zamierzenia mogła nastąpić tylko po ukończeniu gros transportów, na co potrzebowano jeszcze około tygodnia.

31 sierpnia 1939 r. w obszarze operacyjnym w dyspozycji poszczególnych dowódców frontowych znajdowały się 24 dywizje piechoty, 8 brygad kawalerii, brygada motorowa, 3 brygady górskie, wreszcie siły Lądowej Obrony Wybrzeża, mniejsze jednostki piechoty i kawalerii oraz jednostki bojowe lotnictwa i okręty Floty. Pod ich osłoną trwały przewozy ostatnich jednostek, koncentracja grup i armii odwodowych Naczelnego Wodza oraz rozwijała się mobilizacja powszechna.

Wojsko Polskie realizowało Plan „Zachód”. Następnego dnia uderzenie pięciu armii niemieckich zderzyło się z obroną czterech armii polskich…

 

 

Daniel Tomaszewski, 30.03.2019 r.

 

Bibliografia:

Dokumenty:

Relacje z Kampanii 1939 roku przechowywane w Instytucie Polskim i muzeum im. gen. Sikorskiego, teczki B.I.1a-B.I.119f., m.in. relacje:

Śmigłego-Rydza, W. Stachiewicza, J. Jaklicza, S.Kopańskiego, A. Mareckiego, M. Utnika, K. Glabisza, T. Munnicha, W. Bortnowskiego, T. Kutrzeby, C. Młot-Fijałkowskiego, A. Szychowskiego, J. Wiatra, T. Malinowskiego i innych.

Instrukcja Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza dla rozmów z francuskim sztabem generalnym, „Zeszyty Historyczne” (Paryż), 1988, z. 88, s. 207-210.

 

Prace zbiorowe:

Jak rozpętała się II wojna światowa, wydanie specjalne „Polityka”, 3/2009, red. wydania Leszek Będkowski

Polskie Siły Zbrojne w Drugiej Wojnie Światowej, t. I: Kampania wrześniowa 1939, cz. 1: Polityczne i wojskowe położenie Polski przed wojną, Londyn 1951, cz. 2: Przebieg działań od 1 do 8 września, Londyn 1954.

Wrzesień 1939 r. z perspektywy służb specjalnych II Rzeczypospolitej, redakcja naukowa Robert Majzner, Radomsko 2017.

 

Monografie, rozprawy, artykuły:

Bartosiak Jacek, Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju, Warszawa 2018.

Beck Józef, Ostatni raport, Warszawa 1987.

Beevor Anthony, II wojna światowa 1939-1945, Kraków 2013.

Ciechanowski Konrad, Armia „Pomorze” 1939, Warszawa 1983.

Cienciała Anna Maria, Polska w polityce Wielkiej Brytanii w przededniu wybuchu II wojny światowej, „Kwartalnik Historyczny” 1990, nr 1-2, s. 71-104.

Dalecki Ryszard, Armia „Karpaty” 1939, Warszawa 1979.

Dymek Przemysław, Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew” 1939 w polskiej historiografii wojskowej, Poznań 1999.

Feret Stanisław, Polska Sztuka Wojenna 1918-1939, Warszawa 1972.

Furdyna Marcin, Rodzik Marek, Czytaliśmy Piłsudskiego. Rozmowy z Leszkiem Moczulskim, Warszawa 2016.

Głowacki Ludwik, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939, Lublin 1976.

Godlewski Jerzy Romuald, Bitwa nad Bzurą. Historyczne studium operacyjne, Warszawa 1973.

Górski Grzegorz, Wrzesień 1939. Nowe spojrzenie, Toruń 2014.

Grzywacz Andrzej, Relacja płk. dypl. Andrzeja Mareckiego dla komisji badawczej do spraw przyczyn klęski wrześniowej, „Zeszyty Historyczne” (Paryż), z. 123, 1998, s. 201-214.

Grzelak Czesław, Stańczyk Henryk, Kampania polska 1939 roku, Warszawa 2005.

Gursztyn Piotr, Ribbentrop Beck. czy pakt Polska-Niemcy był możliwy?, Warszawa 2018.

Jabłonowski Marek, Stawecki Piotr, Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom, Warszawa 1987.

Jabłonowski Marek, Stawecki Piotr, Następca Komendanta. Edward Śmigły-Rydz. Materiały do biografii, Warszawa-Pułtusk 2014.

Jaklicz Józef, A więc wojna. Kampania wrześniowa 1939 oraz inne pisma i wspomnienia, wybór Marek Kornat, Warszawa 2016.

Jurga Tadeusz, Obrona Polski 1939, Warszawa 1990.

Jurga Tadeusz, Karbowski Władysław, Armia „Modlin” 1939, Warszawa 1987.

Klobuch Klaudiusz, Geneza lotniczego września. Polska doktryna lotnicza i konstrukcje samolotów bojowych na tle wrogów i sojuszników, 1926-1939 r., Warszawa 2009.

Kornat Marek, Polityka zagraniczna Polski 1938-1939. Cztery decyzje Józefa Becka, Gdańsk 2012.

Kornat Marek, Polska 1939 roku wobec paktu Ribbentrop-Mołotow. Problem zbliżenia niemiecko-sowieckiego w polityce zagranicznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 2002.

Kornat Marek, W związku z książką Stanisława Żerki o stosunkach polsko-niemieckich 1938-1939, „Dzieje Najnowsze”, Rocznik XXXII – 200,4.. s. 71-90

Kozłowski Włodzimierz, Wojskowe znaczenie ziemi łódzkiej w 1939 r., „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Historica”, 8/1981, s. 93-108.

Kutrzeba Tadeusz, Wyprawa Kijowska, Warszawa 1937.

Kwiatkowski Eugeniusz, Zarys czynności ministra skarbu, oprac. Jerzy Rakowski, „Zeszyty Historyczne” (Paryż), 1991, z. 96, s. 3-156.

Leżeński Cezary, Kwatera 139. Opowieść o marszałku Rydzu-Śmigłym, Lublin 1989.

Łossowski Piotr, Sprawa neutralności Litwy wobec wojny polsko-niemieckiej 1939 r., Studia z dziejów ZSRR i Europy Środkowej XV, s. 115-140.

Mazur Wojciech, Offensive pour la Pologne? Wojskowe aspekty polityki mocarstw zachodnich wobec Polski a konferencja w Abbeville (wiosna – lato 1939 roku), „Kwartalnik Historyczny”, Rocznik CXXIV, 2017, 4.

Michulec Robert, Zbuntowane Wojsko cz. 1, „Wiedza i życie. Inne oblicza historii”, Numer Specjalny, 6/2011, s. XXIX-XXIV.

Michulec Robert, Plan „Z” – niekończąca się opowieść, „Technika Wojskowa Historia”, nr 5/2016, s. 38-55.

Moczulski Leszek, Błysk… I co dalej?, „Uważam Rze Historia”, nr 9 (18)/2013, s.70-73.

Moczulski Leszek, Kampania Jesienna 1939 r. w Polsce na tle II wojny światowej oraz konfliktu cywilizacyjnego XX w. (zarys problemu) w: http://docplayer.pl/24461064-Kampania-jesienna-1939-r-w-polsce-na-tle-ii-wojny-swiatowej-oraz-konfliktu-cywilizacyjnego-xx-w-zarys-problemu.html dostępność: 21.03.2019 r.

Moczulski Leszek, Geopolityka – potęga w czasie i przestrzeni, Warszawa 2000.

Moczulski Leszek, Wojna Polska 1939, Warszawa 2009.

Moczulski Leszek, Wojna prewencyjna. Czy Piłsudski planował najazd na Niemcy?, Warszawa 2017.

Modelski Izydor, Wojskowe przyczyny klęski wrześniowej, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1990-1991, z. 92-95.

Mossor Stefan, Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny, Warszawa 1986.

Norwid-Neugebauer Mieczysław, Kampania wrześniowa 1939 r. w Polsce, Londyn 1941.

Pawłowski Tymoteusz, Armia Marszałka Śmigłego, Idea rozbudowy Wojska Polskiego 1935-1939, Warszawa 2009.

Pawłowski Tymoteusz, Gra wojenna Lotnictwa i obrony przeciwlotniczej kraju 1937, „Lotnictwo”, 6/2008, s. 80-89

Pawłowski Tymoteusz, Planowanie wojenne PMW w końcu lat trzydziestych XX wieku, „Morze. Statki i Okręty”, nr 6(66)/2007, s. 26-31.

Pawłowski Tymoteusz, Plan „Z” i jego realizacja, „Technika Wojskowa Historia”, nr 5/2012, s. 4-15

Porwit Marian, Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939 r., t. 1: Plan i bitwy graniczne; t. 2: Odwrót i kontrofensywa; t. 3: Bitwy przebojowe i obrona bastionów, Warszawa 1983.

Rawski Tadeusz, Piechota w II wojnie światowej, Warszawa 1984.

Rawski Tadeusz, Politycy i wojskowi. Szkice z dziejów drugiej wojny światowej, Warszawa 1982.

Rezmer Waldemar, Armia „Poznań” 1939, Warszawa 1992.

Romeyko Marian, Przed i po maju, Warszawa 1967.

Rowecki Stefan, Wspomnienia i notatki autobiograficzne (1906-1939), Warszawa 1988.

Rybka Ryszard, Stepan Kamil, L.850/III.Mob., czyli o dacie wycofania Korpusu Interwencyjnego, „Biuletyn DWS.org.pl”, numer 8, wiosna 2010, s. 21-25.

Składkowski Sławoj Felicjan, Nie ostatnie słowo oskarżonego, Warszawa 2003.

Sosnkowski Kazimierz, Cieniom września, Warszawa 1989.

Stachiewicz Wacław, Wierności Dochować Żołnierskiej. Przygotowania wojenne w Polsce 1935-1939 oraz kampania 1939 roku w relacjach i rozważaniach Szefa Sztabu Głównego oraz Szefa Sztabu Naczelnego Wodza, Warszawa 1998.

Starzeński Paweł, Trzy lata z Beckiem, oprac. Bogdan Grzeloński, Warszawa 1991.

Steblik Władysław, Armia „Kraków” 1939, Warszawa 1989.

Śmigły-Rydz Edward, Czy Polska mogła uniknąć wojny? „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1962, z. 2, s. 125-140.

Wieczorkiewicz Paweł, Kampania 1939 roku, Warszawa 2001.

Wieczorkiewicz Paweł, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005.

Wróblewski Jan, Armia „Łódź” 1939, Warszawa 1975.

Wróblewski Jan, Armia „Prusy” 1939, Warszawa 1986.

Wyszczelski Lech, O Marszałku Edwardzie Śmigłym-Rydzu, Warszawa 2015.

Zalewski Wojciech, Piotrków 1939. Działania wojenne północnego zgrupowania Armii „Prusy” w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego i Tomaszowa Mazowieckiego, Warszawa 2000.

Zdulski Krzysztof, Przesłanki, negocjacje i ogłoszenie brytyjsko-tureckiej deklaracji o wzajemnej pomocy z 12 maja 1939 roku, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Historica”, 89/2012, s. 121-150.

Żerko Stanisław, Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939, Poznań 1998.

 

Inne:

Forum dws.org.pl

Forum historycy.org

Forum okrętów wojennych fow.pl

 

 

Szkice:

Opracowanie własne. Mapy będące podstawą szkiców: http://polski.mapywig.org

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część z powyższej pracy nie może być powielana i zmieniana w jakiejkolwiek formie bez zgody autora.

 

11 uwag do wpisu “Rozważania o wojnie wrześniowej… część pierwsza – Plan „Zachód”

  1. „[…] rozdzielenie kolebki Cesarstwa Niemieckiego – Prus Wschodnich od reszty Rzeszy […]”
    Tak, serio tak Pan napisał. W tym momencie przestałem dalej czytać. Jest to równie prawdziwe jak twierdzenie p. Jacka Bartosiaka podczas jednego z wykładów, że II Wojna Światowa wybuchła z powodu Gdańska …

    Polubienie

  2. Kolebką i sercem Królestwa Prus była Brandenburgia, a nie peryferyjne położone i słabo zaludnione Prusy. Siedzibą królów pruskich, a wcześniej elektorów brandenburskich był zawsze Berlin, nie zaś Królewiec. Gdy Prusy Książęce znalazły się pod panowaniem elektorów brandenburskich, wykorzystali oni fakt, że formalnie te ziemie znajdowaly się poza obrębem Świętego Cesarstwa Narodu Niemieckiego, w którym to władca Brandenburgii nosił jedynie tytuł Elektora podczas, gdy to znajdujące się pod panowaniem dynastii Habsburgów Czechy miały status królestwa, a Praga była oficjalną siedzibą cesarskiego dworu. Władca Brandenburgii koronował się więc w 1701 na „Króla w Prusach” rozpoczynając w ten sposób rywalizację Hohenzolernów z Habsburgami o hegemonię w świecie państw niemieckich. Pózniej były wojny śląskie, rozbiór Polski, formalne zakończenie istnienie Świętego Cesarstwa w 1809 po przegranej przez Habsburgów bitwie pod Wagram, decydujące pokonanie Austrii i uzyskanie hegemonii przez Prusy w 1866 w bitwie pod Sadową i ogłoszenie nowego Cesarstwa Niemieckiego w 1871 w Wersalu po wygranej wojnie z Francją. Tak w skrócie przebiegała walka o hegemonię w Europie podjęta przez brandenburską linią Hohenzolernów. Dawne Prusy Książęce, a późniejsze Prusy Wschodnie były w niej jedynie peryferium. Pełniły rolę pretekstu najpierw do walki o dominację w świecie niemieckojęzycznym (koronacja na Króla w Prusach), a później (eksterytorialny korytarz do Prus Wschodnich i Gdańsk) do walki o lebensraum na Wschodzie – na Ukrainie i w Rosji.

    Polubienie

  3. Zresztą muszę przyznać, że mój komentarz wobec Autora był zbyt emocjonalny. Zapewne jego tekst o 1939 r. jest dobrze udokumentowany, przemyślany i wartościowy. Ale pisząc tekst skupiajmy się na tym w czym faktycznie jesteśmy specjalistami. Nie powielajmy publicystycznych klisz lub schematów propagandowych. Tych wypracowywanych przez współczesnych spin doktorów, jak i tych wymyślonych 300 lat temu przez Hohenzolernów. Prusy Wschodnie to było zawsze niemieckie peryferium. Zaludniony i uprzemysłowiający się Śląsk z drugim co do wielkości miastem Królestwa Pruskiego – Breslau (Wrocławiem) to istotniejszy element potęgi Królestwa Prus, niż obszar od którego elektorowie brandenburscy przebiegle zapożyczyli sobie nazwę państwa. Wykorzystanie najpierw nazwy Prus, a później ich problemów geograficzno-logistyczno-narodowościowych do realizacji polityki dominacji i podboju to przyczynek do historii propagandy. Niestety na najwyższym poziomie skuteczności i szczególnie tragicznych dla Europy i Polski skutkach.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Bardzo dobre opracowanie. Mam wątpliwości do stwierdzenia: „Cechą charakterystyczną Armii Polskiej w porównaniu do armii innych państw był brak poważniejszego wojska stałego w czasie pokoju….” Zgadzam się z przeciwnym stanowiskiem, że umowa z Francją zgodnie z, którą utrzymywalismy w czasie pokoju 30xDP więcej niż Francja lub Wielka Brytania, plus 11xBK oznaczał zbyt duże wydatki wegetatywne zmniejszające środki na modernizację. WP liczyło na stopie pokojowej ponad 250.000 żołnierzy plus KOP.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję za miłe słowa 😉
      Francja miała mniej wielkich jednostek, ale znacznie mocniej rozbudowane w czasie pokoju, przez co Armię w trakcie pokoju miała ponad 2 razy liczniejszą. U nas były struktury ale minimalnie wypełnione rekrutem. Mit o „wielkich” wydatkach wegetacyjnych w porównaniu z budżetem modernizacyjnym zanegował dr Pawłowski w swojej książce „Armia Śmigłego”. 😉

      Polubienie

      1. Bardzo dziękuję za odpowiedź ale podtrzymuję swoje stanowisko co uzasadniam poniżej:
        1. Duża liczba WJ oznaczała w Polsce m.in. większą liczbę czynnych oficerów.
        Poborowi otrzymywali niski żołd dlatego koszty płac były znacząco wyższe przy dużej liczbie WJ.
        Dodajmy do tego garnizony, koszary etc. Plus oczywiście wysoki koszt utrzymania kawalerii.
        Zrozumiałbym wzrost liczby WJ po 1935 r. ale po 1929 w czasach kryzysu i braku zagrożenia niemieckiego?
        2. Mam ograniczone zaufanie do dr Tymoteusza Pawłowskiego co wynika z głoszonych przez niego na kilku forach internetowych poglądów – przyznaję wiele lat temu. Z części wierzę, że się wycofał dlatego pomijam.
        Posiada dużą wiedzę ale jest moim zdaniem nieobiektywny oraz brakuje mu wyczucia wojskowości. Przyznaję jest konsekwentny. Jego twierdzenia z, którymi się nie zgadzam to:
        A) o skuteczności działania SGO i GO, moim zdaniem brak odrębnego sztabu i słabość wsparcia oznaczają, że nie były równoważnikiem szczebla korpusu.
        B) o tym, że na Przedmościu Rumuńskiem gdyby nie atak Armii Radzieckiej stawialibyśmy długotrwały opór. Ponieważ 11.000 żołnierzy to nie to samo co DP, Niemcom być może zaczynało brakować amunicji ale nam również a straciliśmy zarówno fabryki jak i magazyny, nawet gdyby dotarły samoloty z Wielkiej Brytanii to nie było to równoznaczne z osiągnięciem gotowości bojowej przez chociaż 1 eskadrę etc.
        C) słabości armii Czechosłowackiej względem Polskiej.

        Opieram swoje stanowisko m.in. na Ryszardzie Nowosadzkim (Zapobiec klęsce wrzesień’39 alternatywnie). Np. strona 89: „Wydatki II RP na siły zbrojne w latach 1921-1939 wyniosły łącznie 16,5 mld. zł. Z tej kwoty aż 3/5 pochłonęły tzw. wydatki wegetatywne …..”. Uważał, że można było w latach budżetowych 1929/1930 do 1936/1937 zachować szczątkowe 10 dowództw DP plus 30 pułkowych ośrodków mobilizacyjnych.
        Doceniam autora za starania, żeby spojrzeć na sytuację WP z punktu widzenia wybranych generałów II RP i ich poglądów z tamtego okresu a nie z punktu widzenia XXI wieku. Plus starannie rozliczał pieniądze.

        PS. Książki faktycznie nie nabyłem ale postaram się przeczytać.

        Polubienie

Dodaj komentarz